3 września 2012

10.

Tak jak się umawialiśmy, w piątek o dziesiątej rano, pod nasz dom podjechał bus The Wanted. Wszyscy byli podekscytowani wycieczką. Nawet Nathan po raz pierwszy od kilku dni uśmiechał się i żartował ze wszystkimi. Było mi trochę głupio, że to przez mnie był taki inny... Z resztą dlaczego ja się tak tym przejmuję ? Przecież nie zrobiłam nic złego.To on zachował się jak dziecko...

- No dobra ! Czas na uwiecznienie tych chwil. - powiedział Sykes i wyjął z torby małą kamerkę cyfrową. Dzięki temu podróż minęła nam bardzo szybko.

Zatrzymaliśmy się w lesie. Zdziwiłam się, bo sądziłam, że to będzie jakieś pole namiotowe, a nie kompletne odludzie.
- I to jest niby tu ? - zapytała Ann. - Jak ja mam żyć w takich warunkach ?! - bulwersowała się.
- Oj, skoro Seev daje radę, to ty tym bardziej sobie poradzisz. - powiedział Jay i klepnął ją w ramię. - To jak śpimy ? Namioty są dwuosobowe...
- To chyba jasne, że ja śpię z Tom'em - powiedziała Kelsey.
- Czyli Nareesha pewnie ze mną. - powiedział Siva i uśmiechnął się odsłaniając swoje białe zęby, które kontrastowały ze ciemną cerą.
- Ja z Ann ! - powiedziałam i złapałam moją siostrę po rękę.
- Czyli ktoś będzie z namiocie sam... - rozkminiał Max.
- I tak wiem, że wypadnie na mnie, bo jak wszyscy sądzą, chrapię w nocy jak niedźwiedź...  Tylko jakoś ja nigdy tego nie słyszałem. - odparł Jay i westchnął.
- Czyli ja i Max. - powiedział Nathan.
- Wszystko ustalone, więc teraz bierzcie sprzęt i go rozstawcie ! - nakazał Tom.
Po kilkunastu minutach wszystkie namioty były rozstawione. No prawie...
- Pomoże mi ktoś ?! - denerwował się McGuiness.
- Stary, przecież to nie jest takie trudne... - powiedział Max i pokiwał głową z pożałowaniem.
- Serio ? To sam to zrób ! - krzyknął chłopak i rzucił śledzie na ziemię.
- Po prostu wkładasz ten kijek w dziurkę... - wszyscy popatrzyli na siebie znacząco i wybuchnęli głośnym, niepohamowanym śmiechem.
- Już chcesz wkładać kija do dzurki ? - zapytał ironicznie Nath i skierował obiektyw kamery w stronę Georga.
- Nie śmiej się, bo to ty dziś z nim spisz.... - powiedział Tom, co ponownie wywołało falę śmiechu.
W końcu udało się opanować głupawkę, a namiot został postawiony.
- No to mamy już gdzie spać, ale trzeba jeszcze zebrać  drewno na opał. Kto to zrobi ?
- Ja mogę. - zadeklarowałam.
- Alex, nie po to mamy pięciu facetów żebyś chodziła po drewno. - powiedziała Nareesha i uśmiechnęła się do mnie ciepło. - No chłopaki ! No co czekacie ? - The Wanted popatrzyli na siebie, a potem każdy udawał, że nie słyszał pytania.
- Ja pójdę... Może chociaż to mi wyjdzie. - zadeklarował Jay.
- Pójdę z Tobą. - Spojrzał na mnie pytająco. - No wiesz... dotrzymam Ci towarzystwa. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Okej, chodźmy. - odparł.
Dlaczego z nim poszłam ? Zrobiło mi się go szkoda, po tym jak nie mógł sobie poradzić z namiotem. Chciałam go przypilnować żeby tym razem pokazał wszystkim, że potrafi robić dobrze więcej rzeczy niż śpiewanie i chrapanie. Szliśmy tak w milczeniu przez parę minut aż dotarliśmy do niewielkiego jeziorka.
-  To tutaj.
- Ale co ? - zapytałam.
- Musimy znaleźć kilka, kłód żeby mieć na czym siedzieć przy ognisku. - odparł.
- I potem mamy je wszystkie przytaszczyć do obozowiska ? - zadziwiłam się.
- Oczywiście, że tak. To jest tak zwana "brudna robota", którą ja zawszę muszę odwalać, bo Seev jest za bardzo delikatny, Max rozstawił mój namiot, Nath bawi się w kamerzystę, a Tom już pewnie pieprzy się z Kelsey. - wyjaśnił i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu drewnianych bali.
- Nie wiedziałam, że oni tak Cię wykorzystują. To smutne.
- Oj daj spokój. Kwestia przyzwyczajenia. - wzruszył ramionami i przeczesał swoje lśniące loki dłonią.
- A ja myślałam, że wszyscy jesteście jak rodzina. Pomagacie sobie... - powiedziałam i zaczęłam toczyć kłodę w stronę namiotów.
- Bo tak jest. - zapewnił i pomógł mi. - Tyle, że w każdej rodzinie jest tak zwana "czarna owca".
- Tylko dlaczego jesteś nią ty ?
- Alex, nie mówmy o tym. To drażliwy temat.
- Okej, jak chcesz. - odparłam.
Podczas toczenia bali i noszenia drewna nie zamieniliśmy już słowa.

Zapadał zmierzch. Świerszcze i żaby grały swój wieczorny koncert. Wiał lekki, chłodny wietrzyk, dlatego wszyscy byliśmy zmuszeni założyć ciepłe bluzy.
Siedzieliśmy przy ognisku i piekliśmy kiełbaski.
- Wyjątkowo dobra ta kiełbasa. - powiedział Tom z pełną buzią.
- Wiadomo, ba ja kupiłem. - pochwalił się Max.
- Ja i Nareesha chyba pójdziemy się już położyć... - powiedział Siva.
- Połooożyć - zaciągnął Nath. - To tak to teraz nazywacie. - zadrwił i zabawnie szturchnął Irlandczyka, na co tamten wystawił mu język i poszedł do namiotu.
-Oh ! Ah ! Seev ! - zaczął naśladować Jay. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
Wieczór minął bardzo przyjemnie. Około pierwszej w nocy wszyscy poszli spać.

_______________________________________________

Obiecałam, że po 3 komentarzach dodam rozdział, ale jakoś wczoraj wcześniej położyłam się spać i nie zdążyłam dokończyć notki. Bardzo was za to przepraszam... 

 Wgl. wchodzę dziś na bloga, a to ponad 1000 wyświetleń ! Kocham was <3. 


nightmare

5 komentarzy: