28 października 2012

19.

Wybiegłam na korytarz i udałam się do pokoju Jay'a. Zapukałam, a kiedy nie usłyszałam żadnego "proszę", lekko uchyliłam drzwi.
- Jay ? - zapytałam niepewnie wchodząc do pokoju. Chłopak siedział na łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Na dźwięk mojego głosu podniósł głowę. - Porozmawiamy ?
- Chyba powinniśmy. - odpowiedział chłodno po czym poklepał miejsce obok siebie na znak abym usiadła. - Dlaczego jesteś taki ? - przerwałam chwilę  milczenia. Loczek uniósł pytająco brew. - No wiesz... Taki zmienny. Raz tryskasz radością i optymizmem, a zaraz potem dołujesz się.
- Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz ? - zapytał i spojrzał na mnie smutno. Pokiwałam przecząco głową. - Może zaczniemy inaczej... - zamyślił się na chwilę. - To teraz ty i Nathan jesteście parą, tak ?
- Mhm. - przytaknęłam. - Na to wygląda.
- Kochasz go ?
- Co to za pytanie ?! - oburzyłam się.
- Kochasz czy nie ?  - nie odpuszczał.
- Oczywiście, że tak, ale do czego zmierzasz ? - zapytałam coraz bardziej poirytowana. Jay wziął głęboki wdech i spojrzał mi w oczy.
-  Nie pamiętasz już ile łez wylałaś przez tego gnojka ? Może ci przypomnieć jak cierpiałaś po waszej rozmowie podczas ostatniej kolacji w naszym domu ?
- Nie wracajmy do tego, proszę. - spuściłam głowę.
- Alex... - zaczął i delikatnie pogładził mój policzek. Jego oczy patrzyły na mnie z taką troską. - Po prostu się o ciebie martwię.
- Nie masz powodu. On zrozumiał swoje błędy. Zmienił się. - próbowałam tłumaczyć.
- Dobrze więc skoro tak uważasz, to nie mogę stać wam na przeszkodzie. - powiedział. - Ale pamiętaj, że gdyby jednak wam nie wyszło, gdyby ten kretyn znów sprawił ci ból, to ja zawszę będę czekał na ciebie z otwartymi ramionami, gotowy ci pomóc.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem, ale taka sytuacja już nigdy więcej się nie powtórzy. - uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- Oby... - odparł niepewnie i przytulił mnie.
To była jedna z tych trudnych rozmów. Z jednej strony cieszyłam się, że Jay jest takim dobrym przyjacielem, ale z drugiej strony zastanawiał mnie tej jego niepokój co do mojego związku z Nath'em. Czy oni coś przede mną ukrywają ? Im dłużej o tym myślałam ty bardziej ta cała sytuacja wydawała mi się dziwna, dlatego postanowiłam przejść się na spacer i spróbować sobie to wszystko poukładać.

Było już dość ciemno. Spacerowałam tłocznymi ulicami Los Angeles i podziwiałam to piękne miasto. Zawsze chciałam tu przyjechać. Nigdy jednak nie sądziłam, że mi się to uda, a już na pewno nie w takich okolicznościach. Tutaj wszystko było inne niż w Anglii. Czas płynął własnym, powolnym tempem i całe życie wydawało się prostsze.
Szlam tak długo, rozmyślając, że nie zauważyłam kiedy zapadł zmrok. Stwierdziłam, że pora wracać, bo Ann i chłopaki będą się martwić, lecz właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam którędy szłam.
- Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha ?! - mruknęłam pod nosem. Usiałam na ławce i zaczęłam się zastanawiać jak wrócić.
- Mogę się dosiąść ? - zapytał ktoś zachrypniętym głosem.
- Pewnie. - wzruszyłam ramionami i przesunęłam się. - Teraz, to czy zgwałci mnie jakiś zboczeniec i tak nie ma znaczenia. - westchnęłam, a chłopak zaśmiał się.
- Jesteś pewna ? - zapytał ironicznie, a ja pokiwałam głową. - Co się stało ?
- Nie powinnam z tobą rozmawiać. Nie wiem kim jesteś, ale jak już wcześniej wspomniałam, wszystko mi jedno. - powiedziałam obojętnie i zaczęłam opowiadać. - Przyleciałam tu dziś z Londynu. Razem ze znajomymi zatrzymałam się w hotelu, którego nazwy nie pamiętam. Postanowiłam wyjść na spacer i zgubiłam się. Na dodatek nie wzięłam telefonu.
- No to kiepsko... Może mógłbym ci jakoś pomóc ? - zaproponował nieznajomy. Uniosłam brew pytająco i po raz pierwszy zobaczyłam niewyraźny wyraz jego twarzy. Wyglądał bardzo znajomo... - Tak się składa, że ja mam przy sobie komórkę. - powiedział i podał mi nowiutkiego IPhone'a 5.
- Nie wiem kim jesteś, ale z nieba mi spadłeś ! Dziękuję ! - powiedziałam uradowana i wpisałam numer Ann. - Cholera ! Poczta głosowa.
- Zadzwoń do kogoś innego. - zaproponował. Tym razem wbiłam numer Jay'a, bo tylko ten pamiętałam. Ku mojemu zdziwieniu tajemniczy chłopak miał jego numer. Spojrzałam na niego zaszokowana.
- Znasz go ? Skąd ?!
- Nieważne... yyy... taki stary znajomy. - odparł. - Dzwoń do niego zanim się rozmyślę. - Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż MgGuiness odbierze.
- Halo ?
- Jay, to ja, Alex.
- Alex ?! Gdzie ty jesteś ?! Wiesz jak się o ciebie martwimy ?! Czekaj, czekaj... Dlaczego dzwonisz z telefonu Bieber'a ? - opadła mi szczeka. Ten koleś to Justin Bieber ! Nie mogłam w to uwierzyć ! Kiedyś dosłownie szalałam za nim, a w moim pokoju do niedawna znajdowały się jego plakaty. Jak mogłam go nie rozpoznać ? Ale ja jestem głupia !
- Zgubiłam się, a on pożyczył mi telefon, bo zapomniałam zabrać swój. - wyjaśniłam, próbując utrzymać powagę.
- Mam po ciebie przyjechać ?
- Nie, nie. Podaj tylko nazwę hotelu, a Justin mnie dostarczy. - uśmiechnął się do mnie promiennie, a pode mną nogi się ugięły. Musiałam jednak trzymać fason i nie dałam tego po sobie poznać.
- Na pewno ?
- Tak.
- No dobrze. Powiedz mu, że ma cię przyprowadzić do Hollywood Roosevelt Hotel.
-  Hollywood Roosevelt Hotel. - powtórzyłam, a Justin kiwnął głową na znak, że wie gdzie ów hotel się znajduję. - Dobra, mam to. Niedługo do was dołączę. Papa.
- W takim razie my tu na ciebie czekamy. Do zobaczenia. - rozłączyłam się.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi kim jesteś ? - zapytałam Biebsa.
- Sam nie wiem. Może trochę się bałem, że okażesz się dziką fanką, która będzie chciała mnie porwać, zgwałcić czy coś takiego...
- Nie martw się, ja taka nie jestem. - posłałam mu uśmiech, a on odwzajemnił go.
- Lepiej już chodźmy, bo twoi znajomi będą się martwić. - powiedział.
- Masz rację. - przytaknęłam i udałam się za Bieber'em.
Całą drogę rozmawialiśmy o tym jak poznałam The Wanted. Dowiedziałam się też dlaczego chłopak ma do nich wszystkich numery. To może wydać się trochę dziwne, ale czułam się tak jakbym znała go od bardzo dawna... Może to przez to, że niegdyś znałam wszystkie fakty dotyczące jego życia ? Sama nie wiem...

Okazało się, że hotel w cale nie był tak daleko jak myślałam. Kiedy tylko podeszłam pod bramę wszyscy wybiegli sprawdzić czy Justin spełnił swój obowiązek i bezpiecznie dostarczył mnie na miejsce.
- Dzięki stary. - podziękował Jay i podał mu dłoń.
- Nie ma sprawy. - Biebs uśmiechnął się. I spojrzał na zegarek. - Muszę już lecieć. Moja laska na mnie czeka. Obiecałem jej romantyczną kolację... - powiedział i przewrócił oczami. Na razie ! - powiedział i odszedł.
- Musze przyznać, że on jest całkiem w porządku. Zachowuje się jak normalny koleś. Wiecie, że na początku ukrywał przede mną swoją tożsamość ? - zapytałam.
- Zawsze tak robi. Niby kocha swoją robotę, te wszystkie fanki itp. ale jak każdy chce mieć trochę czasu dla siebie. - wyjaśnił Loczek.
- Ale wy nie kryjecie się przed swoimi fankami. - stwierdziłam.
- Jak to nie ? Po prostu jeszcze tego nie zauważyłaś. - odparł Tom i wzruszył ramionami.
- Widzisz jacy jesteśmy zdolni ? - zapytał retorycznie Siva i uśmiechnął się szeroko, odsłaniając białe zęby.
- I mądrzy. - dodał Max.
- I co jeszcze ? - rzuciła znudzona Ann i przewróciła oczami.
-No wiesz... Normalnie dodałbym jeszcze utalentowani, piękni, dobrze zbudowani, greccy bogowie, ale jestem już dziś za bardzo zmęczony. - odparł Seev.
- Z kim ja żyję ? - odparł załamany Nathan.
- No jak to ? Mam znów ci wymieniać ? - zapytał mulat.
- NIE !!! - krzyknęli wszyscy zgodnie, a potem wybuchnęli śmiechem.

____________________________________________________________________

Szczerze mówiąc to nie wiem czy dobrze zrobiłam wplatając w to Biebera. Wiem, że nie każdemu z was może się to podobać, dlatego proszę o opinie w komentarzach : Czy mam dalej kontynuować ten wątek czy z niego zrezygnować ?
 Jak widzicie usunęłam sondę, bo coś się z nią stało -,- Z tego co wiem, to wiele osób miało z tym problem...
 Wprowadzam jednorazową zasadę. 10 komentarzy = nowy rozdział :D Zobaczymy co z tego wyjdzie ^^

I na koniec chciałam powitać dwie nowe czytelniczki: Cytrynę oraz skaplikowaną. :) Cieszę się, że opowiadanie wam się podoba :D

nightmare

21 października 2012

18.

Wjechaliśmy windą na pierwsze piętro i podążyliśmy długim,szerokim korytarzem. Na ścianach wisiały liczne obrazy, a pod wysokim sufitem mieniły się kryształowe żyrandole. Podłoga była wyłożona przepięknymi ciemnymi kaflami, a niemal przy każdych drzwiach stała doniczka z jakąś nietypową rośliną.
Była tak zachwycona wystrojem, że nie zauważyłam kiedy Natahan zatrzymał się aby otworzyć drzwi do naszego pokoju i prawie na niego wpadłam.
- WOW ! - krzyknęłam kiedy weszłam do środka. Jedno pomieszczenie, a było warte tyle co mój dom w Liverpoolu, a może i jeszcze więcej.
W przeciwieństwie do korytarza urządzonego w klasycznym stylu, tutaj dominował nowoczesny wystrój. Ogromna szafa z lustrem, wielki balkon, telewizor, który miał jakieś 60 cali i gigantyczne łóżko dwuosobowe.
Zaraz, zaraz ! Jak to dwuosobowe ?! Ja mam spać z Sykes'em w jednym łóżku ?! Ann i chłopaki jeszcze mi za to zapłacą !
- Wybacz, ale jestem pewien, że Max powiedział, że będziemy mieli osobne łóżka. - na jego twarzy zobaczyłam zakłopotanie.
- Ja też... - powiedziałam pod nosem.
- Zaraz pójdę zapytać, czy możemy wymienić pokój na inny. - odparł poważnie i obrócił się w kierunku drzwi.
- Nie, czekaj ! - krzyknęłam, a on obrócił się gwałtownie i uniósł pytająco brew.
- Nie musimy wymieniać tego pokoju... Bardzo mi się tu podoba i ... - w tym momencie Nath podbiegł do mnie i zamknął mi usta pocałunkiem. Wymierzyłam mu siarczysty policzek. Chłopak stał zaszokowany i rozmasowywał miejsce bólu. - Ja, ja.... przepraszam ! - tylko tyle zdążyłam powiedzieć. Pobiegłam do łazienki, przekręciłam zamek i osunęłam się na ziemię. Oparłam się o drzwi i podsunęłam kolana pod brodę. Twarz ukryłam w dłoniach. Zaczęłam płakać.
Nie wiedziałam co się ze mną stało. Wspomnienie pocałunku sprzed kilku tygodni wróciło. Moje serce znów było rozdarte. Nie wiedziałam co mam robić. Przecież nie mogłam znów mu ulec.

KILKANAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ  :
Nadal czułam smak ust Nath'a. Moje serce biło jak szalone, ale już nie płakałam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Alex, wpuść mnie. - to był on. Odpowiedziało mu milczenie. - Chcę porozmawiać. - próbował dalej. - Nie masz zamiaru otworzyć ? Jak chcesz... - usłyszałam jak siada na podłodze pod drzwiami. - Posłuchaj... Wiem, że od samego początku zachowywałem się jak skończony kretyn i wielokrotnie cię zraniłem... Przemyślałam swoje błędy i bardzo cię za nie przepraszam ! Zrozumiem jeśli nie będziesz w stanie dać mi kolejnej szansy, ale ja przysięgam, że się zmieniłem ! Ten Nathan, który był wtedy na biwaku, to byłem prawdziwy ja. Ja, który za tobą szaleje i nie może bez ciebie żyć ! - głos mu się załamał. Płakał.
Nie mogłam zebrać myśli. Z jednej strony pragnęłam z min być, ale z drugiej bałam się kolejnego zawodu.
Trwałam w pozycji siedzącej jeszcze przez parę chwil, a potem wstałam, poprawiłam rozmazany od płaczu makijaż i powoli wyszłam z łazienki. Chłopak stał na balkonie, plecami do mnie. Opierał się o barierkę i patrzył na mieszkańców hotelu, kapiących się w basenie. Podeszłam bliżej i  skrzyżowałam ręce na piersi.
- Wybaczam ci. - wyszeptałam pociągając nosem. Sykes obrócił się szybko i otarł oczy. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. - wyszeptał. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam i pocałowałam go.

OCZAMI ANN:

- Max, Tom ! Uspokójcie się ! - krzyczałam na chłopców, którzy skakali po łózkach.
- Daj spokój Ann ! Chodź to do nas ! - nalegał Tom.
- Nie, dzięki. - odparłam. - Dobra, skaczcie sobie, ale wara od mojego łóżka ! - wydarłam się.
- A jeśli udam, że nie słyszałem twojej prośby i zrobię tak ? - powiedział George i rzucił się na moje piękne, czyste, królewskie łoże.
- To tego pożałujesz !!! - wrzasnęłam i wskoczyłam na niego. Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i zaczęłam się z nim bić.
- Ała ! Czekaj, nie ma broni ! Tooom !!! Ratuj mnie !!!
- Już pędzę bracie ! - odkrzyknął i rzucił się na mnie. Zaczął mnie łaskotać.
- Haha ! Pudło, nie mam tu łaskotek. - pokazałam mu język i zepchnęłam go ze mnie. Nieoczekiwanie zostałam zaatakowana poduchą z przeciwnej strony. - Dwóch na jedną ? I tak przegracie leszcze ! - zerwałam się z łózka i pobiegłam do pokoju Jay'a i Sivy. - Chłopaki ! Pomóżcie mi ! Mamy tu wojnę na poduchy !!!
- Jeeej !!! - wrzasnął Siva i walnął Loczka.
- To my nie jesteśmy razem w jednej drużynie ?! - zapytał zaskoczony McGuiness.
- Oł, no tak, sorry. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Musimy zagarnąć do naszego "gangu" jeszcze Alex i Nathan'a ! - powiedziałam i pobiegłam do sąsiedniego pokoju.
- WOJNA NA PODUCHY !!! - wydarłam się wpadając do pokoju siostry.

OCZAMI ALEX:

Leżałam z Nath'em na łóżku i rozmawialiśmy. On bawił się moimi włosami, a ja byłam skupiona na jego hipnotyzujących oczach.
- Słyszysz to ? - poderwałam się nagle.
- Co takiego ? - zapytał.
- No wsłuchaj się...
- O nie. To pewnie nasze kochane debile wpadły na jakiś "genialny pomysł". - Nie mylił się. Po chwili do pokoju z wrzaskiem wpadła Ann i reszta.
- Oł, nie chcieliśmy wam przeszkadzać. - powiedziała zawstydzona siostra. - Max, ten pomysł z dwuosobowym łóżkiem był genialny !
- Serio ?! - powiedział łysy i wpadł do pomieszczenia. - To wy już ten teges ? - zapytał i zabawnie uniósł brewki.
- Nic z tych rzeczy ! My tylko... - zająknęłam się.
- Jesteśmy razem. - odparł Nathan i objął mnie w talii.
Zatkało mnie.
- No to gratulacje ! - Krzyknął uradowany Tom, podbiegł do nas i uścisnął tak, że przez chwilę nie mogłam złapać oddechu.
- Kiedy ślub ? - zapytał Seev.
- Zaraz po twoim i Nareeshy. - odparł Sykes i wystawił mu język.
- Wiecie co ? Lepiej zostawmy nasze gołąbeczki w spokoju. - powiedział obrażony Jay i wyszedł z pokoju.
- O co mu chodzi ? - zapytał Max.
- Ja chyba wiem... Pójdę z nim pogadać. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.

________________________________________________

Nie wiem jak wam, ale mnie się ten rozdział bardzo podoba :D Jestem z niego wręcz dumna ^^ Cieszę się też, bo mam mnóstwo pomysłów na kolejne rozdziały :)

Ponad 5000 wyświetleń ?! Przecież tydzień temu było o 1000 mniej ;o Kocham was ! ;**


nightmare

14 października 2012

17.

Tej nocy nie mogłam spać. Nie wiem czy to przez podekscytowanie jutrzejszym wyjazdem, czy po prostu przez chrapanie mojego sąsiada, który o pierwszej w nocy wrócił z jakiejś imprezy... Nerwowo przewracałam się z boku na bok aż w końcu spadłam z łóżka. Cała sytuacja wydał mi się bardzo zabawna, więc przez jakieś dziesięć minut leżałam na podłodze i śmiałam się sama z siebie.
Obudziłam się wczesnym rankiem. Nie pamiętam jak udało mi się zasnąć i dlaczego w nocy, po upadku, nie wgramoliłam się z powrotem na łóżko... Wstałam z podłogi i rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na bladoróżowych torbach w różowo-fioletowe kwiaty. Westchnęłam. Dopiero co tutaj przyjechałam i znów wyjeżdżam. Co prawda nie na zawsze, ale jednak.
Umyłam się, ubrała szare rurki oraz czarną bokserkę, zrobiłam delikatny makijaż. Stanęłam przez wielkim lustrem i zaczęłam czesać moje długie, blond włosy. Dziś wyglądały wyjątkowo ładnie, więc postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Postanowiłam jeszcze poprzeglądać szafki i półki, aby upewnić się, że spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
Nie minęła chwili, a usłyszałam jak po kuchni krząta się moja siostra. Bez namysłu zeszłam na dół. Od razu uderzyła mnie fala apetycznego zapachu.
- Naleśniki ?! - krzyknęłam, a Ann, która chyba nie zorientowała się przyszłam, podskoczyła.
- Chcesz żebym dostała zawału ?!
- Nieee, no coś ty. - powiedziałam z udawaną poważ, po czym wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Spojrzała na mnie karcąco i podała mi talerz ze stosem naleśników. O tak, to było moje drugie ulubione danie przyrządzane przez moją siostrę, Gotowanie to drugi talent. Kolejny z resztą, którego nie odziedziczyłam...
- Smakuje ? - zapytała.
- Jeszcze się pytasz ?! Są obłędne jak zawsze ! - powiedziałam i ugryzłam naleśnika. Siostra uśmiechnęła się i również zaczęła jeść.
Po śniadaniu zniosłyśmy bagaż do przedpokoju i aby zabić czas usiadłyśmy prze telewizorem. Pół godziny później pod nasz dom przyjechał czarny bus, którym zwykle jeździli chłopcy z The Wanted.
- Który z was ma fioletowe walizki ?! - zapytałam otwierając bagażnik.
- A a jak sądzisz ? - zapytał Jay i przewrócił oczami.
- No tak, głupie pytanie. stwierdziłam i uśmiechnęłam się do właściciela bagażu - Sivy.
- Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale nasz samolot odlatuje za dwadzieścia minut, a my nawet nie jesteśmy w połowie drogi na lotnisko ! - powiedział zniecierpliwiony Nathan.
- Nie dramatyzuj, zdążymy. - powiedziałam, poklepałam go po ramieniu i weszłam do samochodu. Chłopak był wyraźnie zaskoczony, że po tym jak ostatnio na mnie nawrzeszczał, ja tak po prostu z nim rozmawiam. No cóż... Po prostu posłuchałam siostry. Miała rację, że nie warto sobie nim zawracać głowy. Oczywiście wspomnienie wspólnej nocy na biwaku wciąż sprawiało mi ból, ale starałam się o tym zapomnieć.
- Ej, Jay ! Wyzywam cię ! - krzyknął Tom.
- Haha, no dawaj ! Ja nie boję się żadnych wyzwań ! - odpowiedział mu loczek.
- Serio ? To zrób tak ! - W tym momencie Parker ściągnął spodnie i przyłożył tyłek do tylnej szyby. Zaczął seksownie nim kręcić. Mina kierowcy, który jechał za nami była bezcenna.
- Pogrzało cię ?! - zapytał Jay.
- Nie masz zamiaru tego zrobić ? - upewnił się Tom na co McGuiness pokręcił przecząco głową. - W takim razie... Gej Jay, Gej Jay ! Tchórz... - podpuszczał go.
-  Zamknij się debilu ! - krzyknął.
- Gej Jay, Gej Jay ma gniazdo na głowie... - Parker nie miał zamiaru przestać.
- Dobra ! - zbulwersował się loczek. Ściągnął spodnie i zrobił to samo co Tom. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Nawet "Pan Obrażalski", który wszystko nagrywał.
- Sykes, jeśli to trafi do "WantedWednesday...
- To co ? - Nath uśmiechnął się łobuzersko.
- To już nie żyjesz !!! - krzyknął Jay, rzucił się na Nathan'a i zaczął go łaskotać.
- Nie, nie ! Hahaha ! Przestań ! Hahaha. - na zmianę wrzeszczał i śmiał się.
- Powiedz, że nigdzie tego nie wrzucisz !
- Nie...hahaha....wrzucę...hahaha! Błagam przestań bo się posikam ! - darł się Sykes, na co reszta chłopaków, ja i Ann, zaczęliśmy tarzać się ze śmiechu po podłodze busa. Nawet Jay nie wytrzymał i przestał łaskotać Sykes'a.
Kiedy dotarliśmy na lotnisko, mieliśmy niecałe pięć minut aby dobiec do odlotu. Jakiś facet błyskawicznie zapakował nasze bagaże na wózek i popędził za nami do samolotu.
- Udało się ! Zdążyliśmy ! - krzyknął uradowany Siva.
- Nie gadaj tylko zajmuj miejsce. - nakazał Max i usiadł obok Ann. Pech chciał, że Nathan usiadło obok mnie. Chciałam go zignorować, dlatego założyłam słuchawki i zaczęłam oglądać jakiś film w jednym z tych malutkich telewizorków wbudowanych w siedzenie. Po godzinie lotu zrobiłam się strasznie senna i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam...

- Alex, obudź się. Jesteśmy na miejscu. - powiedział Nathan i delikatnie mnie szturchnął. Otworzyłam oczy. Chwila moment ! Dlaczego moja głowa leżała na piersi Sykes'a ?! Błyskawicznie się od niego odsunęłam.
- Najmocniej przepraszam. - odparłam i udałam się do wyjścia.
- Poczekaj ! - krzyknął, doganiając mnie. Chwycił mnie za rękę. Wyrwałam się.
- Co ? - warknęłam.
- Musimy pogadać.
- Nie sądzę. - odparłam sucho i splotłam ręce.
- Proszę... - spojrzał mi w oczy. Kolana się pode mną ugięły. W blasku słońca jego teńczówki miały piękny kolor. Zaraz, zaraz... Co ja wyprawiam ?! Alex, ogarnij się i to już ! Przecież ty nic do niego nie czujesz !
- Dobrze, ale chyba nie teraz. - odparłam z trudem.
- No to kiedy ? - zapytał zniecierpliwiony.
- W hotelu ?
- Niech ci będzie. - westchnął i poszedł w stronę limuzyny, która miała zabrać nas do jednego z najbardziej ekskluzywnych hoteli w całym Los Angeles.

Jechaliśmy dość długo. Tym razem postarałam się o bezpieczną odległość pomiędzy mną a Nathan'em. Wreszcie moim oczom ukazał się Hollywood Roosevelt Hotel. Wyszłam z samochodu. Nie mogłam uwierzyć, że byłam w mieście, w którym na co dzień żyje tyle celebrytów. Jedno z moich wielkich marzeń się spełniło ! Wspaniałe uczucie !
Po potwierdzeniu rezerwacji nadszedł czas na podział pokoi. Mieliśmy dwa pokoje dwuosobowe i jeden trzyosobowy. Siva dobrał się z Jay'em, Tom z Max'em i Ann. I jakim cudem ja miałam dzielić pokój z Nathan'em ?!
- To dla waszego dobra. - powiedział Max.
- Może w końcu się pogodzicie. - dodał Tom.
- I zbliżycie... - przeciągnął Seev.
- Ja ci się zaraz zbliżę ! - warknęłam.
- Dacie radę. - zapewniła Ann i uśmiechnęła się szeroko.
- I ty przeciwko mnie ? - zapytałam załamana.
- Nie wiem jak ty, ale ja tu wyczuwam spisek. - powiedział Nath.
- Oooo taaak ! - powiedział Siva i zabawnie poruszył brwiami.
- Czy ty zawsze musisz się wygadać ? - Max spiorunował go wzrokiem.
- Przepraszam, ale... - próbował się tłumaczyć.
- Ty już lepiej nic nie mów ! - wtrącił Jay. - Chodź do naszego pokoju... - Obrócił się na pięcie i pociągnął za sobą Irlandczyka. Widać było, że jest zazdrosny o Nathan'a. Ja nie widziałam powodów. Sykes mnie zranił, a ja nie miałam zamiaru znów rozdrapywać rany, którą udało mi się zabliźnić.

 __________________________________________________________

I jak ? Moim zdaniem wyszedł lepiej niż poprzedni :) Nawet wyrobiłam się w czasie z czego jestem bardzo zadowolona ^^ 
Bardo wam dziękuję za ponad 4000 wejść i 25 obserwatorów <3
Postanowiłam zrobić dziś dedykację dla wszystkich, którzy skomentowali poprzedni rozdział, czyli:

- Alicee_ 
- zuza11
- Werka ♥
- magical
- Anku ;D
- hueuehue huehuehue
- Pluton 
 nightmare 

















5 października 2012

16.

Siedziałam na plastikowym krześle w rogu sali i z zafascynowaniem przyglądałam się trenującym tancerzom. Zawsze chciałam być równie zgrabna i wysportowana jak oni, jednak los chciał, że to moja siostra dostała ten talent. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
W pewnym momencie jakiś niewysoki mężczyzna, który na moje oko miał nieco ponad czterdzieści lat, ale i tak ubierał się jak nastolatek, wszedł do pomieszczenia i kazał zająć wszystkim miejsca. Nie minęła chwila, a przez drzwi weszli chłopcy z The Wanted. Wraz z kilkoma innymi ludźmi, usiedli przy wielkim stole.
Casting się rozpoczął, a ja nie mogłam dostrzec mojej siostry. Nerwowo oglądałam popisy innych zespołów. W końcu nadszedł czas na Ann.
- Anna Miles, Joshua Walker i Christopher Turner. - przeczytał wcześniej opisany, mały pan.
W tej chwili troje tancerzy wybiegło na parkiet. Zaczęli od Hip-Hopu, a potem zgrabnie przeszli do samby. To było na prawdę niezłe show ! Siostra najpierw zatańczyła solo, a potem zaczęła mega seksowny taniec z dwoma chłopakami. Spojrzałam na The Wanted. Mieli wybałuszone oczy i otwarte buzie. Swoją drogą, zabawnie to wyglądało. Jedynie Max nie okazywał żadnych uczuć. W połowie pokazu po prostu wyszedł z sali. Nie zastanawiając się dyskretnie wymknęłam się za nim. Rozejrzałam się po holu. George,oparty o ścianę, stał przy ogromnym oknie i wpatrywał się w zatłoczone ulice Londynu.
- Dlaczego wyszedłeś z sali ? - zapytałam kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Widziałaś to ?! Ona tak się do nich łasiła. - skrzywił się. - wyglądała jak tancerka z klubu erotycznego ! Albo gorzej - dziwka !
- Przecież to tylko taniec... - przewróciłam oczami.
- Dobrze wie, że coś do niej czuję, ale ona chce chyba zrobić wszystko żeby mnie do siebie zniechęcić. - westchnął i obsunął się po ścianie. Usiadłam koło niego.
- Max, posłuchaj. - powiedziałam stanowczo i ujęłam jego twarz w dłonie. - Po pierwsze Josh i Chris to geje. - wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. - Po drugie, ona musiała z nimi zatańczyć coś, co zmusiłoby was do zabrania jej w trasę. Uwierz ona bardzo tego pragnie ! I po trzecie, wiem że Ann też czuję do ciebie mięte. - Uśmiechnęłam się łobuzersko i zabawnie poruszyłam brwiami.
- Jesteś pewna ? Bo jakoś nigdy mi tego nie okazała...
- Już ci tłumaczyłam, że moja siostra nie lubi ujawniać swoich uczuć. Taka już po prostu jest. A teraz masz tan wrócić i pomóc chłopakom wybrać najlepszych tancerzy ! - powiedziałam stanowczo, na co on błyskawicznie wstał z podłogi i udał się w kierunku sali.

Godzinę później...

Wszystkich uczestników castingu zapraszam na ogłoszenie wyników !!! - rozległ się głos jakiegoś faceta.
- O mój Boże ! Chyba zaraz zwymiotuję ! - panikowała Ann.
- Nie dramatyzuj, zatańczyłaś świetnie ! Będą kompletnymi idiotami jeśli cię nie przyjmą ! - próbowałam ją uspokoić, ale to i tak niewiele dawało...
Usiadłyśmy na naszych poprzednich miejscach. Ann nerwowo przebierała nogami. Kurczowo złapałam ją za dłoń. Siva został nominowany do wyczytywania nazwisk szczęśliwców, którzy mieli pojechać z nimi w trasę koncertową po całym świecie. Przeczytał pierwsze trzy nazwiska. Widziałam jak dziewczyny skakały i płakały z radości.
- A ostatnią tancerką jest... - powiedział Seev, a siostra zamknęła oczy i mocniej ścisnęła moją rękę. - Anna Miles !!! - krzyknął w końcu. To co działo się później było nie do opisania ! Moja zrównoważona i poważna siostra zaczęła biegać po sali i drzeć się jak szalona ! Uściskała wszystkich ! The Wanted i innych ludzi z ekipy. Nawet ochroniarza, który po prostu stał przy drzwiach i nie miał nic wspólnego z wyborem. Na końcu rzuciła się na mnie, a na jej policzkach ujrzałam łzy radości.
- Nie mogę w to uwierzyć ! - krzyczała. - Jedziemy w podróż dookoła świata !!! - na chwilę przestała skakać. - Dlaczego się nie cieszysz ? Przecież zawsze o tym marzyłaś. Czyż nie ? - zapytała.
- No tak, ale... - zaczęłam.
- Nie ma żadnego "ale" ! Wracamy do domu, pakujemy najpotrzebniejsze rzeczy i jutro rano wyjeżdżamy !
- Ja nie wiem czy chcę jechać. - posmutniałam. Siostra przechyliła głowę i zmarszczyła brwi. - Chodzi o Nathana...
- O nie ! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przez takiego dupka odpuścisz okazję darmowej wycieczki z twoich snów ?! Odpuść go sobie. Nie jest ciebie wart. Jeśli nie daj Boże, znów cię zrani, to obiecuję, że gorzko tego pożałuje ! - uśmiechnęła się szeroko.
- Masz racje ! Ty to potrafisz poprawić humor. - wyszczerzyłam zęby i mocno ją przytuliłam.
- Posłuchaj - nakazała i uwolniła się z uścisku. - muszę iść się przebrać, a potem pogadać z Chris'em i Josh'em... Pewnie jest im przykro, że tak krótko ze sobą współpracowaliśmy... Poczekaj na mnie w holu.
- Okej - odparłam i wyszłam z sali.
Siedziałam na skórzanej kanapie i przeglądałam czasopismo.
- Ekhem. - usłyszałam znajomy głos. Podniosłam wzrok i ujrzałam chłopaków z The Wanted. - można się dosiąść ? - zapytał Jay.
- Co za pytanie ? Oczywiście, że tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie.
- Gdzie jest Ann ? - zapytał Max.
- W szatni. Powinna zaraz przyjść... ale zaraz ? Czy wy nie mieliście zaraz po castingu lecieć do USA ? - zapytałam.
- Tak, ale okazało się, że nasz manager trochę nawalił i popieprzyły mu się daty. Wylatujemy jutro razem z wami. - powiedział Tom i wyszczerzył się.
- To super ! - ucieszyłam się. W tym momencie przez wielkie, drewniane, dwuskrzydłowe drzwi weszła Ann. Chłopcy nawet nie zdążyli się na nią rzucić, bo się na nich wydarła.
- Przyznać się ! Wzięliście mnie tylko dla tego, że się kumplujemy !
- Że co ?! - powiedzieli jednocześnie.
- Siostra, przecież przed chwilą skakałaś z radości. - zrobiłam zdziwioną minę. - Co ci się stało ?
- Josh i Chris stwierdzili, że przeszłam eliminacje po znajomości...
- A co oni mogą wiedzieć ?! - oburzył się Max. - Jesteś rewelacyjną tancerką i szczerze mówiąc dziś na sali nie było tobie równych ! - zapewnił ją i chciał przytulić, jednak ona odsunęła się.
- Serio ? - jej twarz złagodniała.
- Kto jak kto, ale on by cię nie okłamał. - wycedził Jay, ale zaraz tego pożałował, bo dostał od Georg'a kopniaka w kostkę.
- Ałć ! Z co ? Przecież wszyscy wiemy, że on na nią leci. Ałaa ! - znów wrzasnął, bo tym razem Siva pociągnął go za włosy. - Ale przecież to prawda...  - w porę chwyciłam rękę Max'a, który zamachnął się na niego.
- James, ty już lepiej nic nie mów. - poradziłam kędziorowi, który wciąż rozmasowywał bolącą nogę.
- Wracając do tematu... - zaczęła siostra. - Niby dlaczego Josh i Chris mieliby mnie okłamywać ?
- Może dlatego, że są zazdrośni... - odparł nie odzywający się do tej pory Nath.
- Nie sądzę żeby mieli ku temu powody. - oburzyła się.
- A ja tak ! Uważam, że są zazdrośni o to, że to ty przeszłaś eliminacje, a nie oni. - powiedział Max.
- Tak uważasz ? - zawahała się.
- Jestem tego pewien. - zapewnił i objął ją. Tym razem nie odepchnęła go.
- Hej - powiedział Seev i spojrzał na zegarek. - powinniśmy już się zbierać. Muszę jeszcze spakować pare kosmetyków i ubrań...
- SIVA, ALE Z CIEBIE DIVA !!! - powiedzieli wszyscy jednocześnie i wybuchnęli śmiechem.

______________________________________________

PRZEPRASZAM ! PRZEPRASZAM ! PRZEPRASZAM ! Zawiodłam was i to bardzo ;//// Czuję się z tym fatalnie ! Nie dość, że rozdział wyszedł nudny jak flaki z olejem, to jeszcze dodaję go z tygodniowym opóźnieniem ! Wybaczcie proszę ! :((( Na prawdę nie wyrabiam już z zajęciami pozalekcyjnymi i ze szkoła. Dziś miałam wolne, dlatego udało mi się coś wyskrobać...
Nie zasługuję na żaden komentarz pod tym rozdziałem :(


nightmare