6 stycznia 2013

26.

Po kilkudziesięciu minutach jazdy samochodem dotarliśmy na obrzeża miasta, gdzie znajdował się plan teledysku. Mój wzrok od razu przykuł wielki, stary dom otoczony grubym murem z czerwonej cegły. W niektórych miejscach miał powybijane okna, a ściany porastał bluszcz i mech. Zaraz za nim znajdowało się coś w rodzaju zniszczonej, opuszczonej fabryki. Miejsce w ogóle mi się nie podobało, ale sądząc po minach chłopców, tylko ja miałam takie odczucia. Kiedy wysiedliśmy z auta od razu zaprowadzono nas do wielkiego, zaniedbanego ogrodu za budynkiem.
- Witam was na planie teledysku do "I found you". - powiedziała niskim głosem jakaś wysoka, dobrze zbudowana kobieta o kruczoczarnych włosach i wielkich ustach, pomalowanych bordową szminką. - Mam na imię Emma i jestem tutaj najważniejszą osobą. Wszelkie pytania proszę kierować do mnie. Pozwólcie, że teraz opowiem wam o czym będzie klip... - urwała nagle i zaczęła nerwowo czegoś szukać w stercie papierów, które trzymała w ręce. W końcu znalazła odpowiednią kartkę i zaczęła czytać. - Jest bankiet. Nathan poznaje piękną dziewczynę, która mówi mu o skarbie, który jest ukryty w rzecze. Rozmowie przysłuchuje się nieznajomy mężczyzna, który potem porywa kobietę, więzi ją w starej ruderze, po tom aby dowiedzieć się gdzie jest klucz do skrzynki, o której powiedziała wcześniej Nathanowi. Później chłopcy idą na odsiecz dziewczynie jednak aby dostać się do pomieszczenia, w którym jest ona przetrzymywana, muszą oni zmierzyć się ze zbirami.
- Uuu będzie bijatyka! To mi się podoba! - uradował się Tom. Kobieta spiorunowała go wzrokiem, a ten spuścił głowę i spojrzał w ziemię.
- Kontynuując... W końcu przeciwnicy zostają unieszkodliwieni, a wy znajdujecie miejsce przetrzymywania kobiety. Nathan podstępnie podchodzi do niej, posyła jej zalotne spojrzenia aż w końcu całują się, aby chłopak mógł wykraść klucz z jej kieszeni. Kiedy już go posiada, zostawia związaną dziewczynę i wraz z reszta udaje się do portu, a potem wyciąga szkatułkę z wody. Po jej otworzeniu okazuje się, że są tam diamenty. I koniec.
- To będzie chyba nasz najlepszy teledysk! - powiedział Siva.
- Tylko dlaczego głównym bohaterem jest Nath? - zapytał Jay z nutką irytacji w głosie.
- Bo to on śpiewa najważniejszą część. - powiedziała obojętnie Emma. - Teraz szybko idźcie do garderoby. Tam zajmą się wami styliści. Jak będziecie gotowi, przyjdźcie do pokoju, w którym będziemy kręcić ujęcia na bankiet. - Nakazała i oddaliła się.
- Wyjątkowo nieprzyjemna kobieta. - zauważyłam. 
- Racja. Ciekawe skąd Roger ją wytrzasnął? - zapytał retorycznie Max, obrócił się na pięcie i poszedł do garderoby, a zaraz za nim reszta chłopaków z wyjątkiem Nathana.
- Co jest? - zapytałam widząc jego zgorszoną minę.
- Ciebie też nie przekonuje ten cały pocałunek?
- Dlaczego niby miałby... - zaczęłam, ale w tej chwili szatyn zamknął mi usta swoimi.
- Ponieważ ja lubię mieć ciebie tylko dla siebie. Nie chcę robić z naszego związku sensacji. Wiesz jak mogłoby się to skończyć?
- Tak wiem, ale to tylko teledysk. Uważasz, że po jednym pocałunku twoje fanki mnie rozszarpią? Jakoś nie chce mi się wierzyć.
- Ale... - chciał coś powiedzieć lecz mu przerwałam.
- Nie ma żadnego "ale". Teraz musimy iść do garderoby, bo Emma się wkurzy, że opóźniamy pracę. Jakoś nie chcę zaleźć jej za skórę. Ona mnie przeraża. - ostatnie zdanie wyszeptałam i pocałowałam chłopaka i policzek.
- Masz rację, chodźmy. - powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

Garderoba znajdowała się w wielkiej przyczepie, która stała zaparkowana obok naszego auta. Gdy tylko pojawiliśmy się przed drzwiami, grupka kobiet wciągnęła nas do środka i zaczęła malować oraz czesać, a następnie nakazała się przebrać. Kiedy byłam już gotowa nie mogłam uwierzyć, że to na prawdę ja. Krótka granatowa sukienka na długi rękaw idealnie komponowała się z moimi niebieskimi oczami i blond włosami, które pomimo moich protestów zostały podcięte. Była przepasana brązowym paskiem, który podkreślał moją talię. Na moich stopach spoczywały delikatne, czarne sandałki na obcasie. Wszystko było idealnie dopasowane. Jedynie to, że musiałam zamienić okulary na soczewki było mi nie na rękę, chociaż po kilkunastu minutach przyzwyczaiłam się do nich i od tej pory okulary rzadko pojawiały się moim nosie.
Wyszłam w przyczepy, a moim oczom ukazało się pięciu przystojniaków. Każdy miał świetną fryzurę, a ubrani byli w bardzo modne stroje. Szczególnie spodobało mi się ubranie Nathana. Czarny garnitur, postawione włosy, a do tego buty za kostkę. Wyglądał perfekcyjnie.
- Wow Alex! To na prawdę ty?! - powiedzieli równocześnie Tom, Max.
- Jak widać. - odparłam i uśmiechnęłam się promiennie.
- Wyglądasz nieziemsko! - stwierdził Jay.
- Dziękuję. Wy wszyscy również wyglądacie świetnie! - powiedziałam.
- Wiemy. - powiedział Siva i uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.
- Tutaj jesteście! - krzyknęła Emma, która właśnie zmierzała z naszym kierunku. - Wszędzie was szukam! Migiem na plan!
- Tak jest! - odrzekliśmy zgodnie i udaliśmy się do starego domu.
W środku nie było tak źle jak się spodziewałam. Co prawda w niektórych miejscach odpadł tynk, a tapeta na ścianach dawno pożółkła, ale panował tam ogólny porządek. Pokój, którego scenografia przedstawiała bankiet był całkowicie wyremontowany. Ściany miały kolor beżu, pod ścianą ustawiony był bar, a w koncie stała luksusowa, czerwona sofa. Z sufitu zwisał wielki, kryształowy żyrandol, a w niektórych miejscach były poustawiane mahoniowe stoliki i krzesła. Był po prostu prześliczny. Emma nie lubiła tracić czasu, więc od razu przeszliśmy do rzeczy. Zrobiliśmy kilka ujęć kiedy rozmawiam z Nathanem, chłopaki piją i śmieją się, a potem kiedy szepczę Sykes'owi coś do ucha. Trwało to krócej niż się spodziewałam i powtarzaliśmy niektóre sceny tylko po 3-4 razy, dlatego od razu przeszliśmy do sceny pocałunku. Posadzili mnie na podłodze, zdjęli buty, nogi i ręce związali i założyli knebel na usta. Pewnie zabawnie to wyglądało... Za wszelką cenę próbowałam się skupić na swoim zadaniu, lecz widok śpiewającego Nathana, opierającego się o framugę drzwi, sprawił że zupełnie zapomniałam co robić. Zdałam się na szatyna. Podchodził do mnie coraz bliżej i bliżej aż w końcu uklęknął, zdjął knebel, zbliżył swoją twarz do mojej i namiętnie mnie pocałował. W rzeczywistości  trwało to tylko chwilę, ale ja czułam się jakby to była wieczność. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Miałam nadzieję, że kamera tego nie ujęła. W końcu chłopak oderwał swoje wargi od moich, wstał i odchodząc pokazał kluczyk, a następnie uśmiechnął się uwodzicielsko, puścił mi oczko i wyszedł. Tej sceny nie musieliśmy powtarzać.
- Cięcie!!! - krzyknęła Emma. - Było świetnie! Prawie nie musieliśmy robić powtórek! Na dziś to wszystko. Alex, jutro zostań w domu. Jutro będziemy robić ujęcia tylko z chłopakami. - powiedziała i wyszła, a nasza szóstka udała się do domu.

Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni i jedyną rzeczą o jakiej marzyliśmy było łóżko, jednak zapomnieliśmy o jednej bardzo istotnej rzeczy...
- Nareszcie jesteście! Zrobiłam wam gorącą kolację! Chodźcie do kuchni! - zawołała mama kiedy weszliśmy do domu.
- O nie... - jęknęłam. - Kompletnie o nich zapomniałam. - podrapałam się w tył głowy.
- Siadajcie, siadajcie! Zrobiłam zapiekankę serową. - nim się obejrzałam cała piątka siedziała przy stole i zajadała się.
- Nie trzeba było... - powiedziałam.
- O trzeba było! Posprzątałam też w całym domu. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Że co niby zrobiłaś?! Prosiłam żebyś niczego nie dotykała! - zirytowałam się.
- Oj nie przesadzaj... Powyrzucałam tylko jakieś stare, komiksy, uprałam brudne ubrania, poukładałam wszystkim w szafkach. Aha i wyrzuciłam te wszystkie cukierki z szuflady w pokoju jednego z chłopaków. Było ich tam na prawdę mnóstwo! - słysząc to Tom i Jay wypluli mleko, które właśnie pili, a Siva siedział akurat naprzeciwko nich, więc został nim oblany.
- Moje mangi!!! - krzyknął Tom.
- Moje Skittles'y!!! - wrzasnął Jay. Oboje poderwali się z miejsc i popędzili do pokoi.
- NIEEEEE!!!!!! - usłyszałam żałosny krzyk i płacz.
- Co ty zrobiłaś?! Wiedziałam, że tak będzie! - wydarłam się na matkę i pobiegłam do Jay'a. Zastałam go siedzącego na podłodze i płaczącego.
- Tak mi przykro... Nie wiedziałam, że ona... Jay wybacz. - powiedziałam i przytuliłam go mocno.
- Zbie-ra-łem je prz-ez trzy la-ta. - wydukał przez łzy i pociągnął nosem. - Dlaczego?! - ponownie zaniósł się płaczem.
- Na prawdę nie wiem co mam ci powiedzieć...
- To nie two-ja wi-na...
- Jay, pójdę zobaczyć co u Toma, dobrze? - zapytałam, a chłopak pokiwał głową. Wstałam i poszłam do pokoju Parkera. Ten leżał bez ruchu na ziemi i parzył się w sufit. Po policzkach leciały mu łzy.
- Tom?
- Jedenaście lat...
- Hę? - zapytałam, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Jedenaście lat... - powtórzył.
- Jedenaście lat co?
- Zbierałem te mangi. Zamawiałem je przez internet prosto z Japonii, bo nigdzie nie mogłem ich dostać, a teraz tak po prostu zniknęły... - wyjaśnił beznamiętnie.
- Przepraszam cię za moją matkę. Obiecuję, że odzyskam wszystkie twoje mangi! - zapewniłam i wyszłam z pokoju zostawiając Toma pogrążonego w depresji.
- Gdzie wyrzuciłaś rzeczy chłopców?! - zapytałam mamy.
- Do kosza na dworze, ale obawiam się, że śmieciarka już to zabrała.
- Nie no zajebiście po prostu! Wiesz, co ci powiem? Kiedy cię potrzebowałam nie miałaś dla mnie czasu! Zawsze była tylko praca i praca! Nie było miejsca dla mnie i dla Ann. Teraz, kiedy wreszcie się usamodzielniłam i próbuję poukładać sobie życie, jak gdyby nigdy nic, zjawia się kochająca mamusia i robi kolację, sprząta w domu i pozbywa się, jej zdaniem, niepotrzebnych rzeczy, które dla kogoś znaczą bardzo wiele. Od kiedy jestem tu w Londynie, czuję że wreszcie żyję pełnią życia. Mam wspaniałych przyjaciół, którzy są dla mnie jak rodzina. Dlaczego ty zawsze musisz wszystko zniszczyć?! Nienawidzę cię! - krzyknęłam i pobiegłam wściekła na górę. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam głośno płakać. W tym momencie do pokoju wpadł Nathan.
- Alex! - podbiegł do mnie i mocno przytulił. - Wszystko będzie dobrze. Nie płacz. Odkupisz im te rzeczy i będzie po sprawie.
- To nie o to chodzi! Po prostu właśnie wykrzyczałam mamie w twarz, że jej nienawidzę. To nie jest prawda. Po prostu... Nigdy jej przy mnie nie było, a teraz nagle to jest tak jak zawsze powinno być i ja... - głos mi się załamał.
- Wiem, wiem. Już cicho. - przytulał mnie do siebie i głaskał po głowie.
- Nath... Czy możesz poprosić ich żeby jutro z samego rana pojechali do jakiegoś hotelu? Ja teraz muszę wszystko przemyśleć... Nie mogę z nimi mieszkać pod jednym dachem. - wyszeptałam.
- Jasne. A tymczasem połóż się i spróbuj zasnąć. Jak się obudzisz jutro i spojrzysz na to wszystko ze świeżej perspektywy, to będzie inaczej.
- Tak sądzisz? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak. - szepnął i pocałował mnie w czoło. - Słodkich snów. - po tych słowach wstał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

_____________________________________________________________

No i proszę bardzo! Było 18 komentarzy, a nawet więcej i jest nowy rozdział ! Tak, tak wiem, że nie dodałam kiedy wybiła odpowiednia liczba, ale dopiero dziś udało mi się go skończyć... 

Co sądzicie o takiej akcji pod koniec? Szczerze, to chyba mnie trochę poniosło xD No, ale nie mnie to oceniać ^^


Tym razem nie ma zasady 18 = nowy rozdział. Stwierdzam, że to bez sensu skoro wy w jeden dzień tyle nabijacie, a ja dopiero po tygodniu jestem w stanie dodać nową notkę ;p 


nightmare

EDIT: Jak widzicie zmieniłam nagłówek i tło. Nie wiem jak wam, ale mi znudził się już stary wygląd :p Tło jest standardowe, bo nie miałam czasu szukać jakiegoś fajnego. Może w tym tygodniu jakieś znajdę ;))

EDIT 2: No i znalazłam! :D Nie jest takie jak chciałam, ale chyba pasuje ;))