30 grudnia 2012

25.

Obudziły mnie odgłosy krzątaniny dobiegające z dołu. Nathan smacznie spał, więc postanowiłam go nie budzić i po cichu wymknąć się z łóżka. Poszłam do kuchni i ujrzałam w niej Sive, Toma i Jaya, którzy najwyraźniej próbowali zrobić śniadanie.
- Tom cioto! Gdzie wsadziłeś tą patelnie?! - darł się Jay.
- Po co ci patelnia skoro nawet nie mamy oleju debilu?! - odgryzł się Loczek.
- Ogarnijcie się! Nie mogę się skupić! - krzyknął Siva.
- Dzień dobry chłopcy. - powiedziałam wchodząc do kuchni, ignorując ich zachowanie. W tym momencie uspokoili się. Otworzyłam zmywarkę, wyjęłam z niej czystą szklankę, nalałam do niej soku i oparłam się o lodówkę.
- Nie przeszkadzajcie sobie. - rzuciłam i upiłam łyk napoju. Cała trójka stała i gapiła się na mnie. - No co?
- Nic, nic. My tylko... - zaczął Siva, a ja uniosłam pytająco brew.
- Chcieliśmy zrobić "rodzinne śniadanko". - wyjaśnił Tom i wyszczerzył się.
- Właśnie widzę...
- Pomożesz nam? Prosimy! - powiedział Jay i zrobił minkę zbitego psa. Muszę przyznać, że wyglądał wtedy bardzo uroczo.
- No dobra. - przewróciłam oczami i odstawiłam szklankę do zlewu. - Wy kompletnie nie znacie się na gotowaniu. - stwierdziłam. - Nie mówię, że jestem Magdą Gessler, ale na pewno poradzę sobie z tym lepiej niż wy. To co? Próbowaliście zrobić naleśniki? - zapytałam kładąc nacisk na słowo "próbowaliście".
- Tak. - odparł Tom.
- Potrzebne będą jajka, cukier, mąka, mleko, olej... - zaczęłam wymieniać.
- To ja skoczę do sklepu po składniki, bo chwilowo się skończyły. - powiedział Siva i wyszedł z domu.
- To wy posprzątajcie ten bałagan, który zrobiliście. Ja się odświeżę i do was dołączę. - rzuciłam i poszłam do łazienki. Tam umyłam twarz i zęby i spięłam włosy w niedbałego koka. Po cichu weszłam do pokoju, aby przebrać się z pidżamy. Po kilkunastu minutach byłam w miarę ogarnięta. Wróciłam do kuchni, która aż lśniła czystością, a na stole leżały przygotowane składniki.
- Dobra robota. Jednak czasem potraficie porządnie coś zrobić. - posłałam im łobuzerski uśmieszek. - Zabierajmy się do pracy! - zarządziłam i założyłam fartuch.
- Wiecie co? Ja to normalnie zaczynam dostrzegać u siebie talent kucharki. - powiedział dumnie Tom i wyszczerzył się. W tym momencie talerz, który trzymał w ręce, upadł na podłogę i rozbił się z głośnym hukiem.
- Właśnie widzę. - mruknął Jay.
- Naleśniki gotowe! - krzyknęłam. - Nakryliście do stołu?
- Oczywiście! - odparli jednocześnie.
- Niech teraz któryś pójdzie po Nathana. Zdaje się, że jeszcze śpi. - powiedziałam po czym wyciągnęłam plastikowe pudełko i włożyłam do niego kilka posmarowanych dżemem naleśników dla Ann i Maxa.
 - Jej, nie musieliście się tak dla mnie starać. - powiedział zaspany Nathan, który właśnie wszedł do kuchni.
- To nie dla ciebie, tylko dla nas wszystkich księżniczko. - rzucił Jay i wystawił mu język.
- Nie gadajcie, tylko siadajcie do stołu, bo musimy jeszcze zajechać do szpitala, a popołudniu zaczynamy pierwsze ujęcia do teledysku. - powiedział Siva.
- Ah no tak! Teledysk! Kompletnie zapomniałem! - zmartwił się Tom. - Zdążymy z tymi odwiedzinami?
- Nie martw się. Jest dopiero dziesiąta, a na planie musimy być o piętnastej. - uspokoił go Jay.
- Nie sądzicie, że powinienem kupić Ann kwiaty? W końcu to przeze mnie leży w szpitalu... - zapytał Parker.
- Sądzę, że to bardzo dobry pomysł. Po drodze staniemy pod kwiaciarnią. - powiedział Nathan, który kończył konsumować kolejnego naleśnika.

 Po śniadaniu wszyscy się uszykowaliśmy i razem z zapakowanym śniadaniem pojechaliśmy do szpitala. To co tam zobaczyłam kompletnie odebrało mi humor i pozbawiło chęci do czegokolwiek.
- Córciu! Już myślałam, że nie przyjedziesz! - krzyknęła moja podekscytowana matka i rzuciła mi się na szyję.
- Co wy tutaj robicie?! Mieliście przylecieć wieczorem! - wydarłam się na rodziców.
- Ja w ogóle nie chciałem przyjeżdżać, bo mam dużo pracy, ale wasza matka jest strasznie uparta. - westchnął ojciec.
- Jak wy sobie to teraz wyobrażacie?! - zapytałam coraz bardziej zirytowana.
-Kochanie nie denerwuj się tak. - próbowała mnie uspokoić rodzicielka.
- Jak mam się nie denerwować skoro pojawiliście się nagle w chwili kiedy jedziemy kręcić teledysk!?
- Kręcicie teledysk? - zapytał tata.
- Tak. Przepraszam was, ale nie mam czasu na wyjaśniana. Śpieszymy się. - burknęłam.
- Całkiem zapomniałem! Zostawiliśmy w samochodzie naleśniki dla Ann! - zmartwił się Siva.
- Nic nie szkodzi. - odezwała się siostra. - Rodzice przywieźli dla mnie masę jedzenia.
- O! A ja mam dla ciebie piękne kwiatki w ramach przeprosin. - powiedział Tom i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję. - powiedziała dziewczyna i odwzajemniła uśmiech. - Ale nie myśl sobie, że to załatwi sprawę. - dodała. - Jak moja ręka będzie sprawna, to mnie popamiętasz. - zagroziła żartobliwie.
- Tom ja bym na twoim miejscu zabunkrowałbym się w jakimś schronie. - powiedział Jay.
- Dobra, dość tych pogaduszek. Max, przyniosłem ci ubrania i szczoteczkę do zębów. Idź się ogarnąć i przyjdź do samochodu. Masz dziesięć minut. - oznajmił Sykes.
- Tak jest BabyNath! - za to określenie został spiorunowany wzrokiem przez Nathana. Chłopak nienawidził tego przezwiska. Kiedy ktoś tak na niego mówił aż gotował się w środku.
- Córciu, a o nas to nie zapomniałaś? - zapytała mama.
- O rany... - westchnęłam. - Zawiozę was do domu chłopców. Tam możecie spędzić najwyżej dwa dni. Potem macie znaleźć sobie jakiś pokój w hotelu.
- No wiesz co? Rodzicom żałujesz miejsca w mieszkaniu? - odezwał się tata.
- Nie żałuję, ale mamy tam nie ma miejsca. Już i tak się ciśniemy z Nathanem na jednym łóżku... - powiedziałam. Oczywiście nie żeby mi to nie pasowało, ale na poczekaniu nie znalazłam innej wymówki. Przecież nie powiem im, że chcę ich w moim życiu. Nigdy nie zapewnili mi i Ann tego rodzinnego ciepła. Wiecznie byli pochłonięci pracą, a teraz nagle się znaleźli wielcy rodzice. Dziękuję, ale akurat teraz ich nie potrzebuję. - Dobra. Macie tu klucze. Zamówcie taksówkę. Niech was zawiezie pod ten adres... - powiedziałam podając mamie małą karteczkę z nabazgraną na szybko nazwą ulicy i numerem domu. - Tylko błagam was, nikomu nie grzebcie w szufladach i niczego nie ruszajcie. Pamiętajcie, że nie jesteście u siebie.
- Nie musisz nam tego mówić. Nie jesteśmy dziećmi. - powiedziała oburzona mama, wstała z krzesła i wyszła z sali, ciągnąc za sobą tatę.
- Uf, nareszcie sobie poszli. - odetchnęła Ann. - Nie macie pojęcia jak bardzo wymęczyli Maxa pytaniami o tym kim jest, skąd pochodzi, co ma ze mną wspólnego...
- Mogę sobie tylko wyobrazić... - przewróciłam oczami.
- Kochani, musimy już lecieć, bo się spóźnimy. - ponaglał Siva.
- On ma rację. Powinniście iść. Szkoda, że ja nie mogę być tam z wami... - zasmuciła się dziewczyna.
- Wychodzisz już jutro, więc zdążysz z nami pojechać na plan. - pocieszył ją Jay.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęła się, ukazując rząd białych zębów.
- To do jutra. - powiedziałam i uścisnęłam siostrę.
- No cześć. - odpowiedziała, a my wyszliśmy z sali. Po drodze wpadliśmy na Maxa, który wychodził ze szpitalnej łazienki.
- Ej, macie może coś do jedzenia? Wasi rodzice nie pozwolili mi nic zjeść. Stwierdzili, że to tylko dla Ann. - żalił się.
- W samochodzie mamy naleśniki. - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
- Oh jak dobrze! W takim razie kto pierwszy do samochodu ten dostaje naleśniki! - krzyknął i pobiegł pierwszy, a za nim Siva, Jay i Tom.
- Czasami mam wrażenie, że oni nadal są dziećmi. No spójrz tylko. W ogóle nie zachowują się jak faceci.- powiedział Nathan i zaśmiał się.
- A ty Sykes coś taki poważny się nagle zrobił? - zapytałam. - Musimy ich dogonić, bo wszystko zjedzą! - krzyknęłam i pociągnęłam szatyna za sobą. Niestety zanim dotarliśmy na parking, zawartość pudełka zniknęła.
- Alex, twoje naleśniki są genialne! - zachwalał Max, kończąc przeżuwać ostatni kęs.
- Dziękuję, ale chyba jeszcze nie jadłeś ich w wykonaniu Ann! Ona jest mistrzem w gotowaniu!
- Niestety moja ukochana nie serwuje mi takich larytasów... - zasmucił się.
- Nie gadajcie, tylko wsiadajcie! Mamy tylko pół godziny, alby dotrzeć na plan... - rzekł Nath.
- Dobra, dobra księżniczko. Wsiadajcie. - powiedział Jay, a po chwili wszyscy siedzieli już w samochodzie.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego nazywasz mnie "księzniczką"? - zapytał zirytowany Sykes.
- Nie podoba się? No to może zacznę na ciebie mówić panienko? - zapytał i uśmiechnął się łobuzersko.
- Jay! O co ci chodzi?! Ostatnio jesteś dla mnie strasznie chamski! - zbulwersował się Nathan.
- O co mi chodzi? Zastanów się nad sobą, a może się dowiesz. - rzucił wkurzony McGuiness.
-Chłopaki, czy nie możemy spędzić jednego dnia normalnie? Bez kłótni? - zapytał Siva błagalnym tonem.
- Ale to on się mnie czepia! - krzyknął dziewiętnastolatek.
- Mam powody!
- Zamknijcie się!!! - wrzasnęłam, a oni uspokoili się. -  Zachowujecie się jak dzieci, dlatego trzeba was tak potraktować. - chłopcy zrobili zdezorientowane miny. - Jay usiądzie po jednej stronie busa, a Nathan po drugiej. - zarządziłam.
- Nie znałem cię od tej strony! Brzmisz zupełnie jak Ann. - zauważył Tom.
- No tak, w końcu ktoś musi trzymać tu dyscyplinę kiedy jej nie ma. - oparłam i uśmiechnęłam się.

_____________________________________________________________________

No i tak jak obiecałam, jest kolejny rozdział ;D Muszę wam powiedzieć, że po paru zdaniach zwątpiłam, że uda mi się go napisać i dodać w weekend, ale kiedy zobaczyłam, że jest was tu aż 46, postanowiłam się sprężyć i jednak go skończyć :) 

Większość rozdziału jest o naleśnikach O.o Wybaczcie, ale ja wręcz kocham naleśniki, a podczas pisania rozdziału byłam głodna xD

Jeśli udało się wam spełnić warunek 15 komentarzy = nowy rozdział, to teraz zwiększam liczbę. 

18 komentarzy = nowy rozdział 

Co wy na to? Podołacie zadaniu? ;>

nightmare

27 grudnia 2012

24.

Po długiej podróży wreszcie znaleźliśmy się w domu chłopaków. Podróż pomiędzy różnymi strefami czasowymi jest bardzo męcząca, więc od razu udałam się do pokoju Nathana i nawet się nie rozbierając, padłam na miękkie łóżko. Po chwili usłyszałam głośny huk. Zerwałam się na równe nogi, aby sprawdzić co to było. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopaków śmiejących się z Ann, która potknęła się o walizki, a teraz leżała plackiem na ziemi.
- Nic ci się nie stało? - zapytałam, z trudem powstrzymując śmiech.
- Nie. Dzięki za troskę. - skrzywiła się. - Co za debil postawił tutaj te bagaże?! - krzyknęła. Wszyscy wskazali na Toma, który stał i szeroko się uśmiechał.
- Niech ja cię tylko dorwę! - wydarła się blondynka i próbowała wstać, jednak jej na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Co cię boli? - zapytał zatroskany Max.
- Ręka. - wyjęczała.
- Odsuńcie się! - nakazał Jay. - Jestem po kursie pierwszej pomocy. - powiedział i delikatnie obejrzał rękę dziewczyny. - Nie wygląda to dobrze. Zamówcie taksówkę, trzeba zawieźć ją do szpitala. - zarządził i zajął się unieruchomieniem uszkodzonej kończyny.
- Tom ja cię zabiję. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ann, przepraszam. Przecież nie zrobiłem tego celowo. - zrobił minkę zbitego psa.
- Parker, nie gadaj tylko weź stąd te walizki, bo zaraz ktoś znów się o nie potknie. - burknął Nathan.
- Sam ma to wszystko dźwigać na górę? - oburzył się.
- Nie. Siva ci pomoże. - odparł Sykes.
- Że co?! Dlaczego ja?
- Bo my jedziemy do szpitala. - rzuciłam szybko, aby przerwać ich kłótnię.
Ann całą drogę jęczała z bólu i klęła na Toma. Nie chciałabym być w jego skórze, kiedy siostra wróci do domu.
Na izbie przyjęć lekarz obejrzał jej rękę i od razu nakazał przygotować salę zabiegową, aby nastawić kończynę. Dziewczyna dostała jakaś tabletkę, która sprawiła, że zasnęła. Pielęgniarka zaprowadziła nas pod salę, do której zawieziono nieprzytomną Ann. Po upływie pół godziny zabieg się skończył, a siostra została umieszczona w niewielkiej salce, w której znajdowało się tylko jedno łóżko, biała szafka nocna, stolik z krzesłami oraz mały telewizor na żetony.
- Powinna zaraz się obudzić lecz nie zdziwcie się jeśli nie do końca będzie odnajdowała się w rzeczywistości. Jest pod wpływem leków ogłupiających. Dopiero za jakieś 40 minut zacznie kontaktować. - powiedział wysoki, młody, czarnowłosy lekarz i wyszedł z pomieszczenia.
- Biedna. Pewnie jak się wybudzi będzie ją bardzo boleć. - martwił się Max.
- No coś ty, pewnie dostała tonę leków przeciwbólowych. - zapewniłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Wiecie co? Ona prędko się nie ocknie, więc może ja pójdę kupić nam coś do picia? - zaproponował Nathan.
- Dobry pomysł. Ja zadzwonię do rodziców i powiem im o wypadku. Może będą chcieli ją odwiedzić. - powiedziałam i wyszłam na korytarz. Wyjęłam z kieszeni mojego iPhona i wykręciłam numer do mamy.
- No nareszcie doczekałam się od was telefonu! - usłyszałam zdenerwowany głos.
- Przepraszam, ale jakoś nie było czasu... - próbowałam się tłumaczyć.
- Żadnych "ale"! Obiecałyście, że będziecie dzwonić raz w tygodniu!
- Mamo, jesteśmy już dorosłe.
- To nie znaczy, że macie zerwać kontakt z rodzicami! Gdzie wy w ogóle jesteście?
- Aktualnie w Londynie, a dokładniej w szpitalu.
- Jak to w szpitalu?! Matko Boska!!! I mówisz to tak spokojnie?! Co się stało do cholery?! - wrzeszczała mama.
- Ann się przewróciła i złamała rękę.
- Już dziś pakujemy się z ojcem i do was lecimy!
- Nie ma takiej potrzeby. Z tydzień i tak wracamy do Ameryki.
- Nawet nie próbuj mnie zatrzymywać! Będziemy jutro wieczorem. Ucałuj od nas siostrę. Do zobaczenia. - rzuciła szybko i się rozłączyła.
"No to zajebiście" - pomyślałam i wróciłam do sali. Ku mojemu zdziwieniu Ann już się obudziła.
- Jak się czujesz? - zapytałam i podbiegłam do łóżka.
- Bywało lepiej. - rzuciła i uśmiechnęła się. - Rany, czuję się jakby ktoś mi przywalił młotkiem w głowę.
- To pewnie te leki, o których mówił doktor. Teraz powinnaś odpoczywać. - powiedział Jay.
- Nie jestem zmęczona. Tylko kręci mi się w głowię i czuję się jakbym coś ćpała.
- A co jeśli powiem, że dzwoniłam do rodziców i oni zamierzają jutro przyjechać? - zapytałam.
- Co?! Chyba sobie żartujesz! - krzyknęła i usiadła na łóżku, ale zaraz tego pożałowała, bo zawroty głowy się nasiliły. - Chyba jednak się prześpię. - powiedziała niemrawo i położyła głowę na poduszkę. Po chwili już smacznie spała.
- Ja z nią zostanę, wy jedźcie do domu i wyśpijcie się, bo przecież jutro kręcimy teledysk. - powiedział Max.
- No dobrze. Przyjedziemy po ciebie z samego rana i przywieziemy jej jakieś napoje i owoce. Jak się obudzi pewnie będzie głodna. - powiedział Nathan. - Do jutra stary. - rzucił i udał się do wyjścia.
- Cześć. - odpowiedział i usiadł n krześle obok szpitalnego łóżka.

Kiedy tylko wróciliśmy do domu postanowiłam wziąć długą, relaksującą kąpiel. Gdy byłam już czysta i pachnąca przyszłam do pokoju mojego chłopaka, ten spał jak małe dziecko. Delikatnie, aby go nie obudzić, wsunęłam się pod kołdrę. Po chwili poczułam na tali ciepłe dłonie. Obróciłam głowę i natrafiłam na usta chłopaka. objęłam go za szyję. Po chwili Sykes wsunął do moich ust język i zaczął kręcić nim kółka wokół mojego. Jęknęłam cicho. Nie pozostałam mu dłużna. Oderwałam się od niego, przekręciłam go na bok, usiałam na nim okrakiem i wpiłam się w jego namiętne wargi. Poczułam jak jego dłonie zjeżdżają w dół, obrysowując moją talię, aż w końcu spoczęły na biodrach. Jednym ruchem ściągnął swoją koszulkę, a moim oczom ukazał się umięśniony tors. Przejechałam po nim dłońmi.
- Masz strasznie zimne ręce. - wyszeptał, przegryzając mi ucho. Odchyliłam głowę, a on składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Nathan zrzucił mnie z siebie i teraz to on był na górze. - Chcesz to teraz zrobić? - zapytał, a moje serce na chwilę się zatrzymało. W moich oczach widniał strach.
- Nie. - wyszeptałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Chłopak otarł je i mocno mnie do siebie przytulił. Przez chwilę nie było słychać nic prócz bicia naszych serc i przyśpieszonych oddechów.
- Nie płacz. - powiedział. - Nie lubię kiedy płaczesz. Wolę patrzeć na twój piękny uśmiech. - po tych słowach zarumieniłam się, ale w pomieszczeniu było ciemno, więc Sykes tego nie zauważył. W jego ramionach było mi tak dobrze. Czułam się kochana i bezpieczna.
 - Szalony dzień, nieprawdaż? - rzuciłam.
- I to jeszcze jak. - odparł i uśmiechnął się.
- Nathan?
- Hm?
- Możemy tak jeszcze chwilę posiedzieć?
- Jasne. - odparł.
- Kocham cię.
- Wiem o tym. Ja ciebie też. - pocałował mnie w czoło.
Ta pozycja wydała mi się bardzo wygodna. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam w objęciach ukochanego.

_____________________________________________________

No i nareszcie udało mi się skończyć ten felerny 24 rozdział! Bardzo was przepraszam, bo miałam go dodać w poniedziałek, ale przez te święta nie miałam czasu na nic... Jestem na siebie strasznie zła, ponieważ nawet nie złożyłam wam życzeń świątecznych ;/// Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i przyjmiecie życzenia z okazji Nowego Roku. :)
Więc tak...

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia, miłości i wszystkiego czego tylko sobie zapragniecie! Niech 2013 będzie najlepszym rokiem jaki do tej pory przeżyłyście! :D 

No i oczywiście serdecznie dziękuję za ponad 10000 wyświetleń! ;o Jesteście wspaniałe <3.
Jeśli pod tym rozdziałem będzie 15 komentarzy, to w weekend dodam nową notkę ^^


nightmare

16 grudnia 2012

23.

Już następnego dnia, cała nasza siódemka pojechała na plan. Kiedy wysiedliśmy z auta podbiegł do nas mężczyzna. Miał na sobie idealnie wyprasowaną koszulę i ciemne jeansy. Jego głowę pokrywały krótkie, siwe włosy, a na nosie spoczywały okulary, które co chwila poprawiał.
- Witajcie chłopcy! Muszę wam coś...- urwał. - Oho, widzę, że dziś przyjechaliście z obstawą. Dużo o was słyszałem.- spojrzał na mnie i na siostrę.
- Jak to? - zapytała zaskoczona Ann.
- Max i Nathan mi o was opowiadali. I z tego co widzę, to ani trochę nie przesadzili mówiąc, że wyglądacie jak anioły. - posłał znaczacy uśmiech do George'a i Sykes'a, a oni zrobili się cali czerwoni. Widząc to, mężczyzna zachichotał. - Nazywam się Roger Brown i jestem reżyserem. - przedstawił się i podał mi dłoń.
- Miło mi. Mam na imię Alex, a to Ann. - odwzajemniłam uścisk.
- Wydawało mi się czy chciałeś nam coś powiedzieć? - zapytał Nath.
- Ah tak! Stwierdziłem, że nagramy dwa teledyski. - odparł.
- Jak to dwa?! Po co? - zdziwił się Max.
- Jeden amerykański, a drugi angielski! Czyż ja nie jestem genialny?!
- Nie, nie jesteś. - burknął Jay.
- Oj przestań...to może być zabawne. - wyszczerzył się Tom.
- Własnie! - poparł kolegę Siva.
- A ty Nathan, co sądzisz? - zapytał Parker.
- Mi wszystko jedno. - odparł i wzruszył ramionami.
- Ja też uważam, że to całkiem niezły pomysł. - powiedział Max.
- No to wszystko jasne! Robimy dwa! - ucieszył się Roger. - Wracajcie do hotelu, spakujcie się i migusiem na lotnisko! - nakazał.
- Jak to na lotnisko?! - zdziwili się chłopcy.
- A niby jak chcesz nakręcić angielski teledysk w Ameryce hę? - zapytał retorycznie.
- Dopiero co tu przylecieliśmy. - oburzył się "loczek".
- To tylko tydzień. Potem tu wrócicie i znów będziecie udzielać wywiadów, dawać koncerty... - wyjaśnił.
- Ale czy nie prościej byłoby zacząć od kręcenia amerykańskiego klipu.- zapytał Nath.
- Prościej byłoby powiadomić nas o tym rano, a nie kazać przyjechać na plan i po kilku minutach wysyłać nas z powrotem do hotelu. - powiedział pod nosem Jay.
- Pewnie tak, ale nie pomyślałem o tym kiedy zamawiałem bilety lotnicze. - powiedział Roger, który najwyraźniej nie słyszał, co powiedział Jay, i przewrócił oczami, które miały taki sam kolor jak jego włosy. - Czas już na was. - stwierdził parząc na zegarek. Wiecie, że jeśli teraz nie pojedziecie to przepadnie kasa, a ja nie lubię tracić moich ciężko zarobionych pieniążków! - wykrzyczał Brown, a jego twarz zrobiła się czerwona.
- Dobrze już, dobrze! Polecimy dziś. Tylko się nie denerwuj, bo ci ciśnienie skacze. - uspokoił go Sykes i położył mu rękę na ramieniu. - O której mamy być na lotnisku?
- O osiemnastej. - odparł spokojnie. - Nie traćcie czasu i jedźcie się spakować.
- Tak jest! Do zobaczenia! - powiedzieliśmy chórkiem i z powrotem wsiedliśmy do samochodu.

- Nie obraźcie się, ale ten cały Brown jest trochę dziwny. - stwierdziła Ann.
- Trochę?! To mało powiedziane! - krzyknął McGuiness.
- Daj spokój Jay, przecież to twój wujek...  - powiedział Siva.
- Wujek? - zaciekawiłam się.
- Tak. Na początku kariery nie mieliśmy kasy na wyprodukowanie teledysku, a że Brown miał na koncie kilka lat pracy w branży muzycznej, to udaliśmy się do niego z prośbą o pomoc. On wyreżyserował teledyski do "All Time Low", "Lose My Mind" i "Heart Vacancy". - wyjaśnił Tom.
- I nie wiem kto wpadł na idiotyczny pomysł żeby ten świr wyreżyserował także ten kilp!
- Nie przesadzaj, nie jest taki zły. Czasem jest dziwakiem, często wpada w szał i ciśnienie mu skacze, ale poza tym to spoko koleś. - powiedział Max.
- Nasz sukces w dużej mierze zawdzięczamy jemu. - dodał Nathan.
- Może macie racje, ale ja będę szczęśliwy dopiero wtedy jak teledysk będzie gotowy, a ja nie będę musiał patrzeć na tego starego grzyba. - odparł Jay, skrzyżował ręce na piersi i udał obrażonego.
- Ja myślę, że on ma jakiś uraz z dzieciństwa. - wyszeptał Tom, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- A żebyście wiedzieli, że mam! Roger to stary, napalony, zboczony pedofil! - krzyknął "loczek", co wywołało jeszcze większa falę śmiechu.
- No to opowiadaj! Jesteśmy przyjaciółmi. Może poradzimy coś na twoją "fobię". - powiedział Nath.
- Nigdy nikomu tego nie powiem, jasne?! - Jay był tak zdenerwowany, że jego twarz zrobiła się purpurowa niemal tak bardzo jak wcześniej jego wuja.
- Jesteśmy na miejscu. - zakomunikował kierowca.
- Dzięki Bogu! Jeszcze chwila z tymi debilami i bym zwariował. - powiedział sam do siebie. - Teraz marsz do swoich pokoi, spakujcie się, bo za dwie godziny musimy być na lotnisku. - nakazał nadal obrażony chłopak i wysiadł z auta.

Ja i Nathan weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się pakować. Jednak zostawienie wszystkich rzeczy w walizce było dobrym pomysłem. Kiedy ja byłam gotowa do wyjazdu, Nathan nadal biegał po pokoju i zbierał swoje ubrania. Usiadłam na walizce i zaczęłam mu się uważnie przyglądać.
- Już się spakowałaś? - zapytał stawiając jedną walizkę pod drzwiami.
- Jak widać. Może ci pomóc? - zaproponowałam i uśmiechnęłam się.
- Mogłabyś? - skinęłam głową. - Wielkie dzięki. - powiedział i udał się do łazienki, aby zabrać stamtąd resztę swoich rzeczy. W tym czasie wstałam i zaczęłam przeszukiwać szafki żeby sprawdzić czy Sykes wszystko z nich zabrał. Kiedy upewniłam się, że są puste zajrzałam pod łóżko. Zauważyłam tak małe pudełeczko, więc po nie sięgnęłam. Okazało się, że była to paczka prezerwatyw.
- Już wszystko spakowane. - zakomunikował Nath wychodząc z łazienki.
- Na pewno wszystko? - zapytałam i pomachałam kartonikiem. Na policzkach chłopaka pojawił się rumieniec.
- Skąd to masz? - podszedł do mnie i chciał odebrać własność lecz ja nie pozwoliłam mu na to. Zwinnie go ominęłam i błyskawicznie znalazłam się po drugiej stronie łóżka.
- Alex, oddawaj to! - warknął.
- Bo co? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Po prostu mi je oddaj!
- Najpierw będziesz musiał mnie złapać! - wystawiłam mu język. Sykes zaczął mnie ganiać po pokoju aż w końcu złapał mnie za rękę, objął i rzucił na łóżko sprawiając, że paczuszka poleciała gdzieś na podłogę. Nathan złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił nogi.
- I co teraz zrobisz kochanie? - zapytał i pocałował mnie w szyję. Moje ciało przeszedł dreszcz. Uwolniłam jedną rękę i wplątałam ją we włosy chłopaka. Odrzuciłam głowę do tyłu i pozwoliłam aby obdarowywał mnie pocałunkami. Po chwili położyłam dłoń na jego poliku, a jego usta spoczęły na moich. Delikatnie przegryzłam jego dolną wargę, a on wsunął język do moich ust. Przez chwilę badaliśmy swoje podniebienia, aby w końcu połączyć się w namiętnym tańcu. Nathan zaczął rozpinać moją koszulę, kiedy ta leżała już na ziemi, zaczął jedną ręką dobrał się do moich spodnie. Kiedy zorientowałam się, co zamierza zrobić, odepchnęłam go. Spojrzał na mnie smutno.
- Alex, przepraszam. Poniosło mnie.
- Nic się nie stało. - odparłam i przytuliłam się do niego. - Potrzebuję czasu. Chcę, aby ta chwila była magiczna, ale nie wiem ile jeszcze uda mi się wytrzymać, bo jesteś cholernie pociągający. - Nathan zamknął mi usta pocałunkiem.
- Spokojnie. Ja poczekam. - powiedział i mocniej mnie przytulił.
- I jak tam?! Gotowi?! - krzyknął Seev, który właśnie wbiegł do pokoju.
- Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak pukanie? - oburzył się Nathan i podał mi moją koszulę.
- Przepraszam, że wam przeszkodziłem, ale wszyscy czekamy tylko na was...
- Z pięć minut będziemy. - powiedziałam i uśmiechnęła się do mulata.
- W takim razie czekamy w samochodzie. - odparł i wyszedł.

_________________________________________________________

Nareszcie udało mi się napisać i dodać coś nowego! Mam nadzieję, że wam się podoba :D
Bardzo dziękuję za 40 obserwatorów! Nawet nie wiecie jaki wielki banan pojawił się na mojej twarzy kiedy zobaczyłam, że jest was już aż tyle xD 
Jak pewnie niektórzy z was zauważyli, dodałam na bloga okienko z ask.fm, gdzie możecie zadawać mi pytania ;) Postaram się na wszystkie odpowiedzieć ^^
I jeszcze jedna sprawa. Jeśli chcecie być powiadamiane o nowych rozdziałach, podajcie mi swoje numery GG.

nightmare

8 grudnia 2012

LIEBSTER AWARD 3

Kolejne nominacje ?! ;o Jesteście niesamowite ! <3


Odpowiedzi na pytania od Natki Szulc

1. Czym zainspirowali cię The Wanted?
Swoim stylem muzycznym i poczuciem humoru :) 
2. Ile masz lat?
15
3. Masz, rodzeństwo? (imię, wiek)
Mam młodszą siostrę (7 lat). Ma na imię Alicja
4. Jakiej muzyki słuchasz?
Dosłownie każdej ! Od R&B przez POP, ROCK aż do METALU.
5. Komp vs. Telewizor?
Komp, ale z internetem ;)
6. Jaki masz kolor oczu?
niebiesko-zielony
7. Jeśli spotkałabyś The Wanted, jak byś zareagowała?
Dostałabym palpitacji serca i pewnie zaczęłabym piszczeć jak głupia xD 
8. Twój ulubiony hit miesiąca?
Chodzi o piosenkę ? Jeśli tak, to "I Found You" :)
9. Czy masz jakieś zwierzątko? Jeśli tak to co i jak się wabi?
Mam psa (Majki), papugę (Henio) i bezimienne rybki ;p
10. Kim chciałabyś być w przyszłosci?
Tłumaczem przysięgłym języka angielskiego
11. Jeśli byłabyś piosenkarką, nagrałabyś piosenkę z The Wanted?
Oczywiście ! :D

Odpowiedzi na pytania od I love nutella

1. Ulubiona piosenka ? 
The Wanted - I'll be your strenght
2. Żelki vs Twix ? 
Twix, nie przepadam za żelkami o.O3. Ulubiony napój ?
Sprite
4. Masz rodzeństwo ?

Tak, siostrę
5. Jak widzisz swoją przyszłość ? 

Mąż, dwóch synów, przytulny domek jednorodzinny :) 
6. Facebook czy Twitter ?
 Twitter ;p 
7. Ulubione imię męskie? 
Kuba 
 8. Jakiej muzyki słuchasz? 
Wszystkiego, co wpadnie w ucho. 
9. Jak byłaby twoja reakcja, gdyby twój idol przechodził koło ciebie?
 Prawdopodobnie dostałabym zawału x
10. Kto jest twoim idolem ? 
Justin Bieber
11. Czy jakaś sława obserwuje cię na tt? Jeśli tak to kto?

Nie, ale jakoś nie bardzo się tym przejmuję ;p 

Bardzo wam dziękuję ;**

Jeśli chodzi o nowy rozdział to pojawi się pod koniec przyszłego tygodnia :) 

1 grudnia 2012

22.

 - I jak było ? - zapytał Nathan po moim powrocie z miasta.
- Bardzo fajnie. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - Aha, nie musisz się martwić o swoje środki na koncie. Nie wydałam dużo.
- Przecież mówiłem żebyś kupiła sobie wszystko co wpadnie ci w oko.
- Oj nie marudź. - rzuciłam żartobliwie i podałam mu kartę kredytową.
- Następnym razem pojedziemy na zakupy razem i dopilnuję abyś kupiła więcej. - postanowił i położył się na łóżku. - Mam dla ciebie niespodziankę. - przerwałam dotychczasową czynność jaką było opróżnianie mojej torebki z niepotrzebnych rzeczy, spojrzałam na chłopaka i uniosłam pytająco brew. - Ale najpierw musisz założyć to. - powiedział i podał mi Biały szlafrok, na którym leżał śliczny, niebieski, dwuczęściowy strój kąpielowy.
- No wiesz, ja... Nie lubię pokazywać mojego ciała. - powiedziałam zawstydzona i spuściłam głowę.
- Oj przestań ! Ja jestem twoim chłopakiem, więc nie masz się czego wstydzić. Z resztą masz przecież świetną figurę !
- Dzięki za komplement, ale ja tak nie uważam.
- Alex, proszę załóż to. Nie pożałujesz ! - zapewnił.
- No dobra. - westchnęłam. - Raz kozie śmierć ! - Wzięłam o niego strój i zniknęłam w łazience. Po chwili wyszłam w szlafroku. Nathan miał na sobie taki sam.
- Do twarzy ci w białym. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Wzięliśmy ręczniki i zjechaliśmy na parter. W pewnym momencie Sykes zakrył mi oczy dłońmi.
- Nie podglądaj ! - nakazał i zaczął mnie prowadzić. - Tadam ! - powiedział zabierając ręce z mojej twarzy.
- Jej Nathan tu jest wspaniale ! - powiedziałam zachwycona. Wokoło było pełno egzotycznych roślin i  kwiatów. Na samym środku stało jakuzzi w którym pływały płatki róż. Wokoło paliły się pochodnie, a na stoliku obok stało czerwone wino. Ogólnie panowała bardzo romantyczna atmosfera. - To wszystko dla mnie ?
- Oczywiście kochanie. - odparł i pocałował mnie w czoło.
Weszliśmy do wody. Nathan podał mi kieliszek z alkoholem.
- Nie powinnam pić.
- Dlaczego ? - zapytał.
- Mam złe wspomnienia...
- Chodzi ci o Jay'a i tą sytuację w klubie w dzień kiedy się poznaliśmy ? - pokiwałm potakująco głową. - Możesz być pewna, że ja ci nic takiego nie zrobię. - zapewnił i objął mnie.
- Kocham cię. - szepnęłam.
- Ja ciebie też. - powiedział i namiętnie mnie pocałował. Na początku było w porządku i nawet mi się podobało, ale Sykes zaczął posuwać się za daleko. W pewnym momencie poczułam, że chce mi ściągnąć stanik.
- Ej ! Łapy przy sobie ! - zbulwersowałam się i odepchnęłam go od siebie.
- Hahaha zabawna jesteś ! - stwierdził i uśmiechnął się szeroko.
- Nie widzę w tym nic zabawnego. - oburzyłam się. - Możesz uszanować moją prośbę i nie dobierać się do mnie ?
- Oczywiście. Przeprasza. Poniosło mnie. - powiedział ze skruchą.
- Nic się nie stało, ale nie rób tego więcej. - odparłam oschle.
- Zgoda. - powiedział i upił łyk wina. - Przepraszam, że ostatnio nie mam dla ciebie czasu. - odezwał się po chwili. Mamy masę roboty w studio, a od poniedziałku zaczną się wywiady, audycje radiowe, a potem nagrywanie teledysku do...
- Kogo my tu mamy ?! - przerwał nagle Max, który właśnie się pojawił z moją siostrą u boku. - Możemy się przyłączyć ?
- Pewnie ! - odpowiedziałam radośnie.
- Kochanie, chcesz trochę wina ? - zapytał George.
- Kochanie ?! - zdziwiłam się.
- Pewnie kotku. - odparła Ann i go pocałowała.
- To wy jesteście razem ?! - nadal nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Nie powiedziałaś jej ? - zapytał Max z wyraźnym wyrzutem.
- Nie było okazji... - wytłumaczyła siostra.
- Później sobie pogadamy moja droga. - skarciłam ją, a ona uśmiechnęła się niewinnie.
- Nathan, mówiłeś już Alex, że wystąpi w naszym teledysku ?
- Że co ?! - Zakrztusiłam się napojem.
- Ups. To chyba miała być niespodzianka. - powiedział zakłopotany Max i podrapał się w głowę.
- Ty idioto ! - zdenerwowała się Ann i pancnęła go w tył głowy.
- Sykes o co w tym wszystkim chodzi ?! - denerwowałam się.
- Chciałem ci powiedzieć, ale niegrzecznie mi przerwano. - spojrzał znacząco na Max'a, a tamten uśmiechnął się niewinnie - Bo widzisz...do "I Found You" będzie nagrywany teledysk, w którym tak jakby ja mam główną rolę. I dostałem propozycję żeby samemu wybrać sobie towarzyszkę do klipu. Postanowiłem, że wybiorę ciebie i sądziłam, że się ucieszysz... - wyjaśnił.
- Mówisz serio ? - chciałam się upewnić. Nath pokiwał głową.
- To jak ? Zgadzasz się ? - zapytał.
- Jeszcze się pytasz ?! Pewnie, że tak ! Jesteś wspaniały ! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. -  Ale ja nie wiem co mam robić, jak się zachowywać...
- Nie martw się. Będzie tam sztab ludzi, którzy wszystko ci wyjaśnią. - uspokoił mnie Max.
- Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę ! Jak ja się tobie odwdzięczę ?
- Wystarczy mi, że przy mnie jesteś. - powiedział Nathan i pocałował mnie.

Posiedzieliśmy jeszcze trochę z Ann i jej nowym chłopakiem w jakuzzi, porozmawialiśmy, powygłupialiśmy się aż w końcu zrobiło się późno i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Byłam tak zmęczona całym tym dniem, że nawet nie chciało mi się wykąpać. Umyłam tylko twarz, zęby, wskoczyłam z pidżamę i poszłam do łóżka. W pewnym momencie poczułam, że Nathan całuje mnie w szyję. Odruchowo skuliłam się, ponieważ cierpię na straszne łaskotki dosłownie na całym ciele ! Czasami to strasznie irytujące...
- Hej, łaskoczesz ! - skarciłam go.
- Serio ? Nazywasz to łaskotaniem ? - zdziwił się. - To co powiesz na to ?! - zapytał i zaczął mnie gilgotać.
- Hahaha, przestań ! - krzyczałam i próbowałam się wyrwać z jego uścisku. - Nath, nie mogę złapać tchu ! Hahaha ! - zrobił o co prosiłam i próbował mnie pocałować, jednak ja odsunęłam się. - O nie ! Teraz masz karę. - zażartowałam, a on zrobił minę zbitego psiaka.
- Już będę grzeczny. - obiecał.
- Na pewno ?  - pokiwał potakująco głową. - W takim razie należy ci się buziak za wspaniały wieczór. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Tylko tyle ? - zapytał rozczarowany.
- Owszem. Powiedziałam, że masz karę. - wystawiłam mu język, obróciłam się na drugi bok i błyskawicznie zasnęłam. 

___________________________________________________________

Mam wrażenie, że rozdział wyszedł jakiś taki za krótki O.o  Nawet mi się nie podoba :( 
Przepraszam was za to opóźnienie, ale mam taki zjazd w szkole, że nie wyrabiam ! ;ooo
Kolejny rozdział planuję dodać dopiero za dwa tygodnie. Błagam nie zabijcie mnie za to xD

Dziś dedyk dla dziewczyn, które nominowały mnie do Liebster Award :D Dziękuję wam za uznanie ! Jesteście wspaniałe. :**

nightmare