16 lutego 2013

Zawieszam.

Bardzo wasz wszystkich przepraszam, ale postanowiłam zawiesić ten blog na czas nieokreślony. Powody są bardzo proste:

1. Brak czasu (przygotowania do egzaminów gimnazjalnych i bierzmowania)
2. Martwy punkt w opowiadaniu spowodowany brakiem weny (uwierzcie, wielokrotnie brałam się do pisana nowego rozdziału, jednak jak do tej pory ni udalo mi się wymyślić ciągu dalszego, który by wam się spopdobał)
3. Zmiana zainteresowań.

Wiem, że teraz pewnie polecą hejty... No trudno.

Nie obiecuję, ale może jeszcze kiedyś pojawi się tu jakiś rozdział....

Z bolącym sercem zostawiam tą stronę z ponad 15 tys. wyświetleniami i 55 czytelnikami. Byliście naprawdę wspaniali w motywowaniu mnie do pisania kolejnych notek.

Mam nadzieję, że zrozumiecie i mimo wszystko nie znienawidzicie mnie...

Aha i jeszcze na koniec chciałam powiedzieć, że nie mogę przyjąć waszych nominacji. Po prostu na nie nie zasługuję ;((

Jeszcze raz bardzo przepraszam, dziękuję za te wspólne chwile i żegnam się z wami. Kocham was ;**


Wasza Nightmare


4 lutego 2013

The Versatile Blogger Award

Cześć wszystkim! :) Na samym początku chciałabym was bardzo mocno przeprosić za to, że tak długo nic nowego się tu nie pokazywało, ale zostałam zupełnie opuszczona przez wenę :( Jest mi bardzo przykro, iż was tak zawiodłam, mam nadzieję, że mi wybaczycie...

A teraz muszę serdecznie podziękować zuza11, nie ma who ya ^^, Ewcia, Sylwia, I Found You oraz Ronnie ♥  za nominację do The Versatile Blogger Award :D

Każdy nominowany blogger powinien wykonać kilka rzeczy:

- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

No to teraz czas na ciekawostki o mnie ;p

1. Całą ścianę w moim pokoju pokrywają plakaty Justina Biebra i The Wanted.
2. Jestem uzależniona od czekolady ;D
3. Słucham koreańskiego popu i czasem japońskiego rocka.
4. Uwielbiam oglądać dramy (np. "Hana Kimi") oraz amine (np. "Naruto")
5. W marcu jadę na koncert Justina Biebera.
6. Kocham czytać książki (ostatnio przeczytałam "Żegnaj Jaśmino" , ta ksiazka kompletnie wyprała mi mózg xd)
7.Kompletnie nie potrafię tańczyć, ale bardzo bym chciała umieć się ruszać tak jak np. Hyuna w teledysku do "Bouble Pop" (http://www.youtube.com/watch?v=bw9CALKOvA)

Nominowane przeze mnie blogi:

1. http://the-battleground.blogspot.com/
2. http://gladyoucame-storyofthewanted.blogspot.com/
3. http://marzeniasiespelniajatw.blogspot.com/
4. http://story-of-the-wanted-by-magi.blogspot.com/
5. http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com/
6. http://chasingthesuntw.blogspot.com/
7. http://bozycietodrogauslanarozami.blogspot.com/
8. http://you-cant-give-up.blogspot.com/
9. http://theunwantedkind.blogspot.com/
10. http://best-friends-dont-have-to-pretend.blogspot.com/

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację i przepraszam, że nie pojawiają się nowe notki... Do końca tego tygodnia obiecuję to nadrobić ;*

6 stycznia 2013

26.

Po kilkudziesięciu minutach jazdy samochodem dotarliśmy na obrzeża miasta, gdzie znajdował się plan teledysku. Mój wzrok od razu przykuł wielki, stary dom otoczony grubym murem z czerwonej cegły. W niektórych miejscach miał powybijane okna, a ściany porastał bluszcz i mech. Zaraz za nim znajdowało się coś w rodzaju zniszczonej, opuszczonej fabryki. Miejsce w ogóle mi się nie podobało, ale sądząc po minach chłopców, tylko ja miałam takie odczucia. Kiedy wysiedliśmy z auta od razu zaprowadzono nas do wielkiego, zaniedbanego ogrodu za budynkiem.
- Witam was na planie teledysku do "I found you". - powiedziała niskim głosem jakaś wysoka, dobrze zbudowana kobieta o kruczoczarnych włosach i wielkich ustach, pomalowanych bordową szminką. - Mam na imię Emma i jestem tutaj najważniejszą osobą. Wszelkie pytania proszę kierować do mnie. Pozwólcie, że teraz opowiem wam o czym będzie klip... - urwała nagle i zaczęła nerwowo czegoś szukać w stercie papierów, które trzymała w ręce. W końcu znalazła odpowiednią kartkę i zaczęła czytać. - Jest bankiet. Nathan poznaje piękną dziewczynę, która mówi mu o skarbie, który jest ukryty w rzecze. Rozmowie przysłuchuje się nieznajomy mężczyzna, który potem porywa kobietę, więzi ją w starej ruderze, po tom aby dowiedzieć się gdzie jest klucz do skrzynki, o której powiedziała wcześniej Nathanowi. Później chłopcy idą na odsiecz dziewczynie jednak aby dostać się do pomieszczenia, w którym jest ona przetrzymywana, muszą oni zmierzyć się ze zbirami.
- Uuu będzie bijatyka! To mi się podoba! - uradował się Tom. Kobieta spiorunowała go wzrokiem, a ten spuścił głowę i spojrzał w ziemię.
- Kontynuując... W końcu przeciwnicy zostają unieszkodliwieni, a wy znajdujecie miejsce przetrzymywania kobiety. Nathan podstępnie podchodzi do niej, posyła jej zalotne spojrzenia aż w końcu całują się, aby chłopak mógł wykraść klucz z jej kieszeni. Kiedy już go posiada, zostawia związaną dziewczynę i wraz z reszta udaje się do portu, a potem wyciąga szkatułkę z wody. Po jej otworzeniu okazuje się, że są tam diamenty. I koniec.
- To będzie chyba nasz najlepszy teledysk! - powiedział Siva.
- Tylko dlaczego głównym bohaterem jest Nath? - zapytał Jay z nutką irytacji w głosie.
- Bo to on śpiewa najważniejszą część. - powiedziała obojętnie Emma. - Teraz szybko idźcie do garderoby. Tam zajmą się wami styliści. Jak będziecie gotowi, przyjdźcie do pokoju, w którym będziemy kręcić ujęcia na bankiet. - Nakazała i oddaliła się.
- Wyjątkowo nieprzyjemna kobieta. - zauważyłam. 
- Racja. Ciekawe skąd Roger ją wytrzasnął? - zapytał retorycznie Max, obrócił się na pięcie i poszedł do garderoby, a zaraz za nim reszta chłopaków z wyjątkiem Nathana.
- Co jest? - zapytałam widząc jego zgorszoną minę.
- Ciebie też nie przekonuje ten cały pocałunek?
- Dlaczego niby miałby... - zaczęłam, ale w tej chwili szatyn zamknął mi usta swoimi.
- Ponieważ ja lubię mieć ciebie tylko dla siebie. Nie chcę robić z naszego związku sensacji. Wiesz jak mogłoby się to skończyć?
- Tak wiem, ale to tylko teledysk. Uważasz, że po jednym pocałunku twoje fanki mnie rozszarpią? Jakoś nie chce mi się wierzyć.
- Ale... - chciał coś powiedzieć lecz mu przerwałam.
- Nie ma żadnego "ale". Teraz musimy iść do garderoby, bo Emma się wkurzy, że opóźniamy pracę. Jakoś nie chcę zaleźć jej za skórę. Ona mnie przeraża. - ostatnie zdanie wyszeptałam i pocałowałam chłopaka i policzek.
- Masz rację, chodźmy. - powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

Garderoba znajdowała się w wielkiej przyczepie, która stała zaparkowana obok naszego auta. Gdy tylko pojawiliśmy się przed drzwiami, grupka kobiet wciągnęła nas do środka i zaczęła malować oraz czesać, a następnie nakazała się przebrać. Kiedy byłam już gotowa nie mogłam uwierzyć, że to na prawdę ja. Krótka granatowa sukienka na długi rękaw idealnie komponowała się z moimi niebieskimi oczami i blond włosami, które pomimo moich protestów zostały podcięte. Była przepasana brązowym paskiem, który podkreślał moją talię. Na moich stopach spoczywały delikatne, czarne sandałki na obcasie. Wszystko było idealnie dopasowane. Jedynie to, że musiałam zamienić okulary na soczewki było mi nie na rękę, chociaż po kilkunastu minutach przyzwyczaiłam się do nich i od tej pory okulary rzadko pojawiały się moim nosie.
Wyszłam w przyczepy, a moim oczom ukazało się pięciu przystojniaków. Każdy miał świetną fryzurę, a ubrani byli w bardzo modne stroje. Szczególnie spodobało mi się ubranie Nathana. Czarny garnitur, postawione włosy, a do tego buty za kostkę. Wyglądał perfekcyjnie.
- Wow Alex! To na prawdę ty?! - powiedzieli równocześnie Tom, Max.
- Jak widać. - odparłam i uśmiechnęłam się promiennie.
- Wyglądasz nieziemsko! - stwierdził Jay.
- Dziękuję. Wy wszyscy również wyglądacie świetnie! - powiedziałam.
- Wiemy. - powiedział Siva i uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.
- Tutaj jesteście! - krzyknęła Emma, która właśnie zmierzała z naszym kierunku. - Wszędzie was szukam! Migiem na plan!
- Tak jest! - odrzekliśmy zgodnie i udaliśmy się do starego domu.
W środku nie było tak źle jak się spodziewałam. Co prawda w niektórych miejscach odpadł tynk, a tapeta na ścianach dawno pożółkła, ale panował tam ogólny porządek. Pokój, którego scenografia przedstawiała bankiet był całkowicie wyremontowany. Ściany miały kolor beżu, pod ścianą ustawiony był bar, a w koncie stała luksusowa, czerwona sofa. Z sufitu zwisał wielki, kryształowy żyrandol, a w niektórych miejscach były poustawiane mahoniowe stoliki i krzesła. Był po prostu prześliczny. Emma nie lubiła tracić czasu, więc od razu przeszliśmy do rzeczy. Zrobiliśmy kilka ujęć kiedy rozmawiam z Nathanem, chłopaki piją i śmieją się, a potem kiedy szepczę Sykes'owi coś do ucha. Trwało to krócej niż się spodziewałam i powtarzaliśmy niektóre sceny tylko po 3-4 razy, dlatego od razu przeszliśmy do sceny pocałunku. Posadzili mnie na podłodze, zdjęli buty, nogi i ręce związali i założyli knebel na usta. Pewnie zabawnie to wyglądało... Za wszelką cenę próbowałam się skupić na swoim zadaniu, lecz widok śpiewającego Nathana, opierającego się o framugę drzwi, sprawił że zupełnie zapomniałam co robić. Zdałam się na szatyna. Podchodził do mnie coraz bliżej i bliżej aż w końcu uklęknął, zdjął knebel, zbliżył swoją twarz do mojej i namiętnie mnie pocałował. W rzeczywistości  trwało to tylko chwilę, ale ja czułam się jakby to była wieczność. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Miałam nadzieję, że kamera tego nie ujęła. W końcu chłopak oderwał swoje wargi od moich, wstał i odchodząc pokazał kluczyk, a następnie uśmiechnął się uwodzicielsko, puścił mi oczko i wyszedł. Tej sceny nie musieliśmy powtarzać.
- Cięcie!!! - krzyknęła Emma. - Było świetnie! Prawie nie musieliśmy robić powtórek! Na dziś to wszystko. Alex, jutro zostań w domu. Jutro będziemy robić ujęcia tylko z chłopakami. - powiedziała i wyszła, a nasza szóstka udała się do domu.

Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni i jedyną rzeczą o jakiej marzyliśmy było łóżko, jednak zapomnieliśmy o jednej bardzo istotnej rzeczy...
- Nareszcie jesteście! Zrobiłam wam gorącą kolację! Chodźcie do kuchni! - zawołała mama kiedy weszliśmy do domu.
- O nie... - jęknęłam. - Kompletnie o nich zapomniałam. - podrapałam się w tył głowy.
- Siadajcie, siadajcie! Zrobiłam zapiekankę serową. - nim się obejrzałam cała piątka siedziała przy stole i zajadała się.
- Nie trzeba było... - powiedziałam.
- O trzeba było! Posprzątałam też w całym domu. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Że co niby zrobiłaś?! Prosiłam żebyś niczego nie dotykała! - zirytowałam się.
- Oj nie przesadzaj... Powyrzucałam tylko jakieś stare, komiksy, uprałam brudne ubrania, poukładałam wszystkim w szafkach. Aha i wyrzuciłam te wszystkie cukierki z szuflady w pokoju jednego z chłopaków. Było ich tam na prawdę mnóstwo! - słysząc to Tom i Jay wypluli mleko, które właśnie pili, a Siva siedział akurat naprzeciwko nich, więc został nim oblany.
- Moje mangi!!! - krzyknął Tom.
- Moje Skittles'y!!! - wrzasnął Jay. Oboje poderwali się z miejsc i popędzili do pokoi.
- NIEEEEE!!!!!! - usłyszałam żałosny krzyk i płacz.
- Co ty zrobiłaś?! Wiedziałam, że tak będzie! - wydarłam się na matkę i pobiegłam do Jay'a. Zastałam go siedzącego na podłodze i płaczącego.
- Tak mi przykro... Nie wiedziałam, że ona... Jay wybacz. - powiedziałam i przytuliłam go mocno.
- Zbie-ra-łem je prz-ez trzy la-ta. - wydukał przez łzy i pociągnął nosem. - Dlaczego?! - ponownie zaniósł się płaczem.
- Na prawdę nie wiem co mam ci powiedzieć...
- To nie two-ja wi-na...
- Jay, pójdę zobaczyć co u Toma, dobrze? - zapytałam, a chłopak pokiwał głową. Wstałam i poszłam do pokoju Parkera. Ten leżał bez ruchu na ziemi i parzył się w sufit. Po policzkach leciały mu łzy.
- Tom?
- Jedenaście lat...
- Hę? - zapytałam, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Jedenaście lat... - powtórzył.
- Jedenaście lat co?
- Zbierałem te mangi. Zamawiałem je przez internet prosto z Japonii, bo nigdzie nie mogłem ich dostać, a teraz tak po prostu zniknęły... - wyjaśnił beznamiętnie.
- Przepraszam cię za moją matkę. Obiecuję, że odzyskam wszystkie twoje mangi! - zapewniłam i wyszłam z pokoju zostawiając Toma pogrążonego w depresji.
- Gdzie wyrzuciłaś rzeczy chłopców?! - zapytałam mamy.
- Do kosza na dworze, ale obawiam się, że śmieciarka już to zabrała.
- Nie no zajebiście po prostu! Wiesz, co ci powiem? Kiedy cię potrzebowałam nie miałaś dla mnie czasu! Zawsze była tylko praca i praca! Nie było miejsca dla mnie i dla Ann. Teraz, kiedy wreszcie się usamodzielniłam i próbuję poukładać sobie życie, jak gdyby nigdy nic, zjawia się kochająca mamusia i robi kolację, sprząta w domu i pozbywa się, jej zdaniem, niepotrzebnych rzeczy, które dla kogoś znaczą bardzo wiele. Od kiedy jestem tu w Londynie, czuję że wreszcie żyję pełnią życia. Mam wspaniałych przyjaciół, którzy są dla mnie jak rodzina. Dlaczego ty zawsze musisz wszystko zniszczyć?! Nienawidzę cię! - krzyknęłam i pobiegłam wściekła na górę. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam głośno płakać. W tym momencie do pokoju wpadł Nathan.
- Alex! - podbiegł do mnie i mocno przytulił. - Wszystko będzie dobrze. Nie płacz. Odkupisz im te rzeczy i będzie po sprawie.
- To nie o to chodzi! Po prostu właśnie wykrzyczałam mamie w twarz, że jej nienawidzę. To nie jest prawda. Po prostu... Nigdy jej przy mnie nie było, a teraz nagle to jest tak jak zawsze powinno być i ja... - głos mi się załamał.
- Wiem, wiem. Już cicho. - przytulał mnie do siebie i głaskał po głowie.
- Nath... Czy możesz poprosić ich żeby jutro z samego rana pojechali do jakiegoś hotelu? Ja teraz muszę wszystko przemyśleć... Nie mogę z nimi mieszkać pod jednym dachem. - wyszeptałam.
- Jasne. A tymczasem połóż się i spróbuj zasnąć. Jak się obudzisz jutro i spojrzysz na to wszystko ze świeżej perspektywy, to będzie inaczej.
- Tak sądzisz? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak. - szepnął i pocałował mnie w czoło. - Słodkich snów. - po tych słowach wstał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

_____________________________________________________________

No i proszę bardzo! Było 18 komentarzy, a nawet więcej i jest nowy rozdział ! Tak, tak wiem, że nie dodałam kiedy wybiła odpowiednia liczba, ale dopiero dziś udało mi się go skończyć... 

Co sądzicie o takiej akcji pod koniec? Szczerze, to chyba mnie trochę poniosło xD No, ale nie mnie to oceniać ^^


Tym razem nie ma zasady 18 = nowy rozdział. Stwierdzam, że to bez sensu skoro wy w jeden dzień tyle nabijacie, a ja dopiero po tygodniu jestem w stanie dodać nową notkę ;p 


nightmare

EDIT: Jak widzicie zmieniłam nagłówek i tło. Nie wiem jak wam, ale mi znudził się już stary wygląd :p Tło jest standardowe, bo nie miałam czasu szukać jakiegoś fajnego. Może w tym tygodniu jakieś znajdę ;))

EDIT 2: No i znalazłam! :D Nie jest takie jak chciałam, ale chyba pasuje ;))

30 grudnia 2012

25.

Obudziły mnie odgłosy krzątaniny dobiegające z dołu. Nathan smacznie spał, więc postanowiłam go nie budzić i po cichu wymknąć się z łóżka. Poszłam do kuchni i ujrzałam w niej Sive, Toma i Jaya, którzy najwyraźniej próbowali zrobić śniadanie.
- Tom cioto! Gdzie wsadziłeś tą patelnie?! - darł się Jay.
- Po co ci patelnia skoro nawet nie mamy oleju debilu?! - odgryzł się Loczek.
- Ogarnijcie się! Nie mogę się skupić! - krzyknął Siva.
- Dzień dobry chłopcy. - powiedziałam wchodząc do kuchni, ignorując ich zachowanie. W tym momencie uspokoili się. Otworzyłam zmywarkę, wyjęłam z niej czystą szklankę, nalałam do niej soku i oparłam się o lodówkę.
- Nie przeszkadzajcie sobie. - rzuciłam i upiłam łyk napoju. Cała trójka stała i gapiła się na mnie. - No co?
- Nic, nic. My tylko... - zaczął Siva, a ja uniosłam pytająco brew.
- Chcieliśmy zrobić "rodzinne śniadanko". - wyjaśnił Tom i wyszczerzył się.
- Właśnie widzę...
- Pomożesz nam? Prosimy! - powiedział Jay i zrobił minkę zbitego psa. Muszę przyznać, że wyglądał wtedy bardzo uroczo.
- No dobra. - przewróciłam oczami i odstawiłam szklankę do zlewu. - Wy kompletnie nie znacie się na gotowaniu. - stwierdziłam. - Nie mówię, że jestem Magdą Gessler, ale na pewno poradzę sobie z tym lepiej niż wy. To co? Próbowaliście zrobić naleśniki? - zapytałam kładąc nacisk na słowo "próbowaliście".
- Tak. - odparł Tom.
- Potrzebne będą jajka, cukier, mąka, mleko, olej... - zaczęłam wymieniać.
- To ja skoczę do sklepu po składniki, bo chwilowo się skończyły. - powiedział Siva i wyszedł z domu.
- To wy posprzątajcie ten bałagan, który zrobiliście. Ja się odświeżę i do was dołączę. - rzuciłam i poszłam do łazienki. Tam umyłam twarz i zęby i spięłam włosy w niedbałego koka. Po cichu weszłam do pokoju, aby przebrać się z pidżamy. Po kilkunastu minutach byłam w miarę ogarnięta. Wróciłam do kuchni, która aż lśniła czystością, a na stole leżały przygotowane składniki.
- Dobra robota. Jednak czasem potraficie porządnie coś zrobić. - posłałam im łobuzerski uśmieszek. - Zabierajmy się do pracy! - zarządziłam i założyłam fartuch.
- Wiecie co? Ja to normalnie zaczynam dostrzegać u siebie talent kucharki. - powiedział dumnie Tom i wyszczerzył się. W tym momencie talerz, który trzymał w ręce, upadł na podłogę i rozbił się z głośnym hukiem.
- Właśnie widzę. - mruknął Jay.
- Naleśniki gotowe! - krzyknęłam. - Nakryliście do stołu?
- Oczywiście! - odparli jednocześnie.
- Niech teraz któryś pójdzie po Nathana. Zdaje się, że jeszcze śpi. - powiedziałam po czym wyciągnęłam plastikowe pudełko i włożyłam do niego kilka posmarowanych dżemem naleśników dla Ann i Maxa.
 - Jej, nie musieliście się tak dla mnie starać. - powiedział zaspany Nathan, który właśnie wszedł do kuchni.
- To nie dla ciebie, tylko dla nas wszystkich księżniczko. - rzucił Jay i wystawił mu język.
- Nie gadajcie, tylko siadajcie do stołu, bo musimy jeszcze zajechać do szpitala, a popołudniu zaczynamy pierwsze ujęcia do teledysku. - powiedział Siva.
- Ah no tak! Teledysk! Kompletnie zapomniałem! - zmartwił się Tom. - Zdążymy z tymi odwiedzinami?
- Nie martw się. Jest dopiero dziesiąta, a na planie musimy być o piętnastej. - uspokoił go Jay.
- Nie sądzicie, że powinienem kupić Ann kwiaty? W końcu to przeze mnie leży w szpitalu... - zapytał Parker.
- Sądzę, że to bardzo dobry pomysł. Po drodze staniemy pod kwiaciarnią. - powiedział Nathan, który kończył konsumować kolejnego naleśnika.

 Po śniadaniu wszyscy się uszykowaliśmy i razem z zapakowanym śniadaniem pojechaliśmy do szpitala. To co tam zobaczyłam kompletnie odebrało mi humor i pozbawiło chęci do czegokolwiek.
- Córciu! Już myślałam, że nie przyjedziesz! - krzyknęła moja podekscytowana matka i rzuciła mi się na szyję.
- Co wy tutaj robicie?! Mieliście przylecieć wieczorem! - wydarłam się na rodziców.
- Ja w ogóle nie chciałem przyjeżdżać, bo mam dużo pracy, ale wasza matka jest strasznie uparta. - westchnął ojciec.
- Jak wy sobie to teraz wyobrażacie?! - zapytałam coraz bardziej zirytowana.
-Kochanie nie denerwuj się tak. - próbowała mnie uspokoić rodzicielka.
- Jak mam się nie denerwować skoro pojawiliście się nagle w chwili kiedy jedziemy kręcić teledysk!?
- Kręcicie teledysk? - zapytał tata.
- Tak. Przepraszam was, ale nie mam czasu na wyjaśniana. Śpieszymy się. - burknęłam.
- Całkiem zapomniałem! Zostawiliśmy w samochodzie naleśniki dla Ann! - zmartwił się Siva.
- Nic nie szkodzi. - odezwała się siostra. - Rodzice przywieźli dla mnie masę jedzenia.
- O! A ja mam dla ciebie piękne kwiatki w ramach przeprosin. - powiedział Tom i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję. - powiedziała dziewczyna i odwzajemniła uśmiech. - Ale nie myśl sobie, że to załatwi sprawę. - dodała. - Jak moja ręka będzie sprawna, to mnie popamiętasz. - zagroziła żartobliwie.
- Tom ja bym na twoim miejscu zabunkrowałbym się w jakimś schronie. - powiedział Jay.
- Dobra, dość tych pogaduszek. Max, przyniosłem ci ubrania i szczoteczkę do zębów. Idź się ogarnąć i przyjdź do samochodu. Masz dziesięć minut. - oznajmił Sykes.
- Tak jest BabyNath! - za to określenie został spiorunowany wzrokiem przez Nathana. Chłopak nienawidził tego przezwiska. Kiedy ktoś tak na niego mówił aż gotował się w środku.
- Córciu, a o nas to nie zapomniałaś? - zapytała mama.
- O rany... - westchnęłam. - Zawiozę was do domu chłopców. Tam możecie spędzić najwyżej dwa dni. Potem macie znaleźć sobie jakiś pokój w hotelu.
- No wiesz co? Rodzicom żałujesz miejsca w mieszkaniu? - odezwał się tata.
- Nie żałuję, ale mamy tam nie ma miejsca. Już i tak się ciśniemy z Nathanem na jednym łóżku... - powiedziałam. Oczywiście nie żeby mi to nie pasowało, ale na poczekaniu nie znalazłam innej wymówki. Przecież nie powiem im, że chcę ich w moim życiu. Nigdy nie zapewnili mi i Ann tego rodzinnego ciepła. Wiecznie byli pochłonięci pracą, a teraz nagle się znaleźli wielcy rodzice. Dziękuję, ale akurat teraz ich nie potrzebuję. - Dobra. Macie tu klucze. Zamówcie taksówkę. Niech was zawiezie pod ten adres... - powiedziałam podając mamie małą karteczkę z nabazgraną na szybko nazwą ulicy i numerem domu. - Tylko błagam was, nikomu nie grzebcie w szufladach i niczego nie ruszajcie. Pamiętajcie, że nie jesteście u siebie.
- Nie musisz nam tego mówić. Nie jesteśmy dziećmi. - powiedziała oburzona mama, wstała z krzesła i wyszła z sali, ciągnąc za sobą tatę.
- Uf, nareszcie sobie poszli. - odetchnęła Ann. - Nie macie pojęcia jak bardzo wymęczyli Maxa pytaniami o tym kim jest, skąd pochodzi, co ma ze mną wspólnego...
- Mogę sobie tylko wyobrazić... - przewróciłam oczami.
- Kochani, musimy już lecieć, bo się spóźnimy. - ponaglał Siva.
- On ma rację. Powinniście iść. Szkoda, że ja nie mogę być tam z wami... - zasmuciła się dziewczyna.
- Wychodzisz już jutro, więc zdążysz z nami pojechać na plan. - pocieszył ją Jay.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęła się, ukazując rząd białych zębów.
- To do jutra. - powiedziałam i uścisnęłam siostrę.
- No cześć. - odpowiedziała, a my wyszliśmy z sali. Po drodze wpadliśmy na Maxa, który wychodził ze szpitalnej łazienki.
- Ej, macie może coś do jedzenia? Wasi rodzice nie pozwolili mi nic zjeść. Stwierdzili, że to tylko dla Ann. - żalił się.
- W samochodzie mamy naleśniki. - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
- Oh jak dobrze! W takim razie kto pierwszy do samochodu ten dostaje naleśniki! - krzyknął i pobiegł pierwszy, a za nim Siva, Jay i Tom.
- Czasami mam wrażenie, że oni nadal są dziećmi. No spójrz tylko. W ogóle nie zachowują się jak faceci.- powiedział Nathan i zaśmiał się.
- A ty Sykes coś taki poważny się nagle zrobił? - zapytałam. - Musimy ich dogonić, bo wszystko zjedzą! - krzyknęłam i pociągnęłam szatyna za sobą. Niestety zanim dotarliśmy na parking, zawartość pudełka zniknęła.
- Alex, twoje naleśniki są genialne! - zachwalał Max, kończąc przeżuwać ostatni kęs.
- Dziękuję, ale chyba jeszcze nie jadłeś ich w wykonaniu Ann! Ona jest mistrzem w gotowaniu!
- Niestety moja ukochana nie serwuje mi takich larytasów... - zasmucił się.
- Nie gadajcie, tylko wsiadajcie! Mamy tylko pół godziny, alby dotrzeć na plan... - rzekł Nath.
- Dobra, dobra księżniczko. Wsiadajcie. - powiedział Jay, a po chwili wszyscy siedzieli już w samochodzie.
- Możesz mi wyjaśnić dlaczego nazywasz mnie "księzniczką"? - zapytał zirytowany Sykes.
- Nie podoba się? No to może zacznę na ciebie mówić panienko? - zapytał i uśmiechnął się łobuzersko.
- Jay! O co ci chodzi?! Ostatnio jesteś dla mnie strasznie chamski! - zbulwersował się Nathan.
- O co mi chodzi? Zastanów się nad sobą, a może się dowiesz. - rzucił wkurzony McGuiness.
-Chłopaki, czy nie możemy spędzić jednego dnia normalnie? Bez kłótni? - zapytał Siva błagalnym tonem.
- Ale to on się mnie czepia! - krzyknął dziewiętnastolatek.
- Mam powody!
- Zamknijcie się!!! - wrzasnęłam, a oni uspokoili się. -  Zachowujecie się jak dzieci, dlatego trzeba was tak potraktować. - chłopcy zrobili zdezorientowane miny. - Jay usiądzie po jednej stronie busa, a Nathan po drugiej. - zarządziłam.
- Nie znałem cię od tej strony! Brzmisz zupełnie jak Ann. - zauważył Tom.
- No tak, w końcu ktoś musi trzymać tu dyscyplinę kiedy jej nie ma. - oparłam i uśmiechnęłam się.

_____________________________________________________________________

No i tak jak obiecałam, jest kolejny rozdział ;D Muszę wam powiedzieć, że po paru zdaniach zwątpiłam, że uda mi się go napisać i dodać w weekend, ale kiedy zobaczyłam, że jest was tu aż 46, postanowiłam się sprężyć i jednak go skończyć :) 

Większość rozdziału jest o naleśnikach O.o Wybaczcie, ale ja wręcz kocham naleśniki, a podczas pisania rozdziału byłam głodna xD

Jeśli udało się wam spełnić warunek 15 komentarzy = nowy rozdział, to teraz zwiększam liczbę. 

18 komentarzy = nowy rozdział 

Co wy na to? Podołacie zadaniu? ;>

nightmare

27 grudnia 2012

24.

Po długiej podróży wreszcie znaleźliśmy się w domu chłopaków. Podróż pomiędzy różnymi strefami czasowymi jest bardzo męcząca, więc od razu udałam się do pokoju Nathana i nawet się nie rozbierając, padłam na miękkie łóżko. Po chwili usłyszałam głośny huk. Zerwałam się na równe nogi, aby sprawdzić co to było. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopaków śmiejących się z Ann, która potknęła się o walizki, a teraz leżała plackiem na ziemi.
- Nic ci się nie stało? - zapytałam, z trudem powstrzymując śmiech.
- Nie. Dzięki za troskę. - skrzywiła się. - Co za debil postawił tutaj te bagaże?! - krzyknęła. Wszyscy wskazali na Toma, który stał i szeroko się uśmiechał.
- Niech ja cię tylko dorwę! - wydarła się blondynka i próbowała wstać, jednak jej na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Co cię boli? - zapytał zatroskany Max.
- Ręka. - wyjęczała.
- Odsuńcie się! - nakazał Jay. - Jestem po kursie pierwszej pomocy. - powiedział i delikatnie obejrzał rękę dziewczyny. - Nie wygląda to dobrze. Zamówcie taksówkę, trzeba zawieźć ją do szpitala. - zarządził i zajął się unieruchomieniem uszkodzonej kończyny.
- Tom ja cię zabiję. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ann, przepraszam. Przecież nie zrobiłem tego celowo. - zrobił minkę zbitego psa.
- Parker, nie gadaj tylko weź stąd te walizki, bo zaraz ktoś znów się o nie potknie. - burknął Nathan.
- Sam ma to wszystko dźwigać na górę? - oburzył się.
- Nie. Siva ci pomoże. - odparł Sykes.
- Że co?! Dlaczego ja?
- Bo my jedziemy do szpitala. - rzuciłam szybko, aby przerwać ich kłótnię.
Ann całą drogę jęczała z bólu i klęła na Toma. Nie chciałabym być w jego skórze, kiedy siostra wróci do domu.
Na izbie przyjęć lekarz obejrzał jej rękę i od razu nakazał przygotować salę zabiegową, aby nastawić kończynę. Dziewczyna dostała jakaś tabletkę, która sprawiła, że zasnęła. Pielęgniarka zaprowadziła nas pod salę, do której zawieziono nieprzytomną Ann. Po upływie pół godziny zabieg się skończył, a siostra została umieszczona w niewielkiej salce, w której znajdowało się tylko jedno łóżko, biała szafka nocna, stolik z krzesłami oraz mały telewizor na żetony.
- Powinna zaraz się obudzić lecz nie zdziwcie się jeśli nie do końca będzie odnajdowała się w rzeczywistości. Jest pod wpływem leków ogłupiających. Dopiero za jakieś 40 minut zacznie kontaktować. - powiedział wysoki, młody, czarnowłosy lekarz i wyszedł z pomieszczenia.
- Biedna. Pewnie jak się wybudzi będzie ją bardzo boleć. - martwił się Max.
- No coś ty, pewnie dostała tonę leków przeciwbólowych. - zapewniłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Wiecie co? Ona prędko się nie ocknie, więc może ja pójdę kupić nam coś do picia? - zaproponował Nathan.
- Dobry pomysł. Ja zadzwonię do rodziców i powiem im o wypadku. Może będą chcieli ją odwiedzić. - powiedziałam i wyszłam na korytarz. Wyjęłam z kieszeni mojego iPhona i wykręciłam numer do mamy.
- No nareszcie doczekałam się od was telefonu! - usłyszałam zdenerwowany głos.
- Przepraszam, ale jakoś nie było czasu... - próbowałam się tłumaczyć.
- Żadnych "ale"! Obiecałyście, że będziecie dzwonić raz w tygodniu!
- Mamo, jesteśmy już dorosłe.
- To nie znaczy, że macie zerwać kontakt z rodzicami! Gdzie wy w ogóle jesteście?
- Aktualnie w Londynie, a dokładniej w szpitalu.
- Jak to w szpitalu?! Matko Boska!!! I mówisz to tak spokojnie?! Co się stało do cholery?! - wrzeszczała mama.
- Ann się przewróciła i złamała rękę.
- Już dziś pakujemy się z ojcem i do was lecimy!
- Nie ma takiej potrzeby. Z tydzień i tak wracamy do Ameryki.
- Nawet nie próbuj mnie zatrzymywać! Będziemy jutro wieczorem. Ucałuj od nas siostrę. Do zobaczenia. - rzuciła szybko i się rozłączyła.
"No to zajebiście" - pomyślałam i wróciłam do sali. Ku mojemu zdziwieniu Ann już się obudziła.
- Jak się czujesz? - zapytałam i podbiegłam do łóżka.
- Bywało lepiej. - rzuciła i uśmiechnęła się. - Rany, czuję się jakby ktoś mi przywalił młotkiem w głowę.
- To pewnie te leki, o których mówił doktor. Teraz powinnaś odpoczywać. - powiedział Jay.
- Nie jestem zmęczona. Tylko kręci mi się w głowię i czuję się jakbym coś ćpała.
- A co jeśli powiem, że dzwoniłam do rodziców i oni zamierzają jutro przyjechać? - zapytałam.
- Co?! Chyba sobie żartujesz! - krzyknęła i usiadła na łóżku, ale zaraz tego pożałowała, bo zawroty głowy się nasiliły. - Chyba jednak się prześpię. - powiedziała niemrawo i położyła głowę na poduszkę. Po chwili już smacznie spała.
- Ja z nią zostanę, wy jedźcie do domu i wyśpijcie się, bo przecież jutro kręcimy teledysk. - powiedział Max.
- No dobrze. Przyjedziemy po ciebie z samego rana i przywieziemy jej jakieś napoje i owoce. Jak się obudzi pewnie będzie głodna. - powiedział Nathan. - Do jutra stary. - rzucił i udał się do wyjścia.
- Cześć. - odpowiedział i usiadł n krześle obok szpitalnego łóżka.

Kiedy tylko wróciliśmy do domu postanowiłam wziąć długą, relaksującą kąpiel. Gdy byłam już czysta i pachnąca przyszłam do pokoju mojego chłopaka, ten spał jak małe dziecko. Delikatnie, aby go nie obudzić, wsunęłam się pod kołdrę. Po chwili poczułam na tali ciepłe dłonie. Obróciłam głowę i natrafiłam na usta chłopaka. objęłam go za szyję. Po chwili Sykes wsunął do moich ust język i zaczął kręcić nim kółka wokół mojego. Jęknęłam cicho. Nie pozostałam mu dłużna. Oderwałam się od niego, przekręciłam go na bok, usiałam na nim okrakiem i wpiłam się w jego namiętne wargi. Poczułam jak jego dłonie zjeżdżają w dół, obrysowując moją talię, aż w końcu spoczęły na biodrach. Jednym ruchem ściągnął swoją koszulkę, a moim oczom ukazał się umięśniony tors. Przejechałam po nim dłońmi.
- Masz strasznie zimne ręce. - wyszeptał, przegryzając mi ucho. Odchyliłam głowę, a on składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Nathan zrzucił mnie z siebie i teraz to on był na górze. - Chcesz to teraz zrobić? - zapytał, a moje serce na chwilę się zatrzymało. W moich oczach widniał strach.
- Nie. - wyszeptałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Chłopak otarł je i mocno mnie do siebie przytulił. Przez chwilę nie było słychać nic prócz bicia naszych serc i przyśpieszonych oddechów.
- Nie płacz. - powiedział. - Nie lubię kiedy płaczesz. Wolę patrzeć na twój piękny uśmiech. - po tych słowach zarumieniłam się, ale w pomieszczeniu było ciemno, więc Sykes tego nie zauważył. W jego ramionach było mi tak dobrze. Czułam się kochana i bezpieczna.
 - Szalony dzień, nieprawdaż? - rzuciłam.
- I to jeszcze jak. - odparł i uśmiechnął się.
- Nathan?
- Hm?
- Możemy tak jeszcze chwilę posiedzieć?
- Jasne. - odparł.
- Kocham cię.
- Wiem o tym. Ja ciebie też. - pocałował mnie w czoło.
Ta pozycja wydała mi się bardzo wygodna. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam w objęciach ukochanego.

_____________________________________________________

No i nareszcie udało mi się skończyć ten felerny 24 rozdział! Bardzo was przepraszam, bo miałam go dodać w poniedziałek, ale przez te święta nie miałam czasu na nic... Jestem na siebie strasznie zła, ponieważ nawet nie złożyłam wam życzeń świątecznych ;/// Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i przyjmiecie życzenia z okazji Nowego Roku. :)
Więc tak...

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia, miłości i wszystkiego czego tylko sobie zapragniecie! Niech 2013 będzie najlepszym rokiem jaki do tej pory przeżyłyście! :D 

No i oczywiście serdecznie dziękuję za ponad 10000 wyświetleń! ;o Jesteście wspaniałe <3.
Jeśli pod tym rozdziałem będzie 15 komentarzy, to w weekend dodam nową notkę ^^


nightmare

16 grudnia 2012

23.

Już następnego dnia, cała nasza siódemka pojechała na plan. Kiedy wysiedliśmy z auta podbiegł do nas mężczyzna. Miał na sobie idealnie wyprasowaną koszulę i ciemne jeansy. Jego głowę pokrywały krótkie, siwe włosy, a na nosie spoczywały okulary, które co chwila poprawiał.
- Witajcie chłopcy! Muszę wam coś...- urwał. - Oho, widzę, że dziś przyjechaliście z obstawą. Dużo o was słyszałem.- spojrzał na mnie i na siostrę.
- Jak to? - zapytała zaskoczona Ann.
- Max i Nathan mi o was opowiadali. I z tego co widzę, to ani trochę nie przesadzili mówiąc, że wyglądacie jak anioły. - posłał znaczacy uśmiech do George'a i Sykes'a, a oni zrobili się cali czerwoni. Widząc to, mężczyzna zachichotał. - Nazywam się Roger Brown i jestem reżyserem. - przedstawił się i podał mi dłoń.
- Miło mi. Mam na imię Alex, a to Ann. - odwzajemniłam uścisk.
- Wydawało mi się czy chciałeś nam coś powiedzieć? - zapytał Nath.
- Ah tak! Stwierdziłem, że nagramy dwa teledyski. - odparł.
- Jak to dwa?! Po co? - zdziwił się Max.
- Jeden amerykański, a drugi angielski! Czyż ja nie jestem genialny?!
- Nie, nie jesteś. - burknął Jay.
- Oj przestań...to może być zabawne. - wyszczerzył się Tom.
- Własnie! - poparł kolegę Siva.
- A ty Nathan, co sądzisz? - zapytał Parker.
- Mi wszystko jedno. - odparł i wzruszył ramionami.
- Ja też uważam, że to całkiem niezły pomysł. - powiedział Max.
- No to wszystko jasne! Robimy dwa! - ucieszył się Roger. - Wracajcie do hotelu, spakujcie się i migusiem na lotnisko! - nakazał.
- Jak to na lotnisko?! - zdziwili się chłopcy.
- A niby jak chcesz nakręcić angielski teledysk w Ameryce hę? - zapytał retorycznie.
- Dopiero co tu przylecieliśmy. - oburzył się "loczek".
- To tylko tydzień. Potem tu wrócicie i znów będziecie udzielać wywiadów, dawać koncerty... - wyjaśnił.
- Ale czy nie prościej byłoby zacząć od kręcenia amerykańskiego klipu.- zapytał Nath.
- Prościej byłoby powiadomić nas o tym rano, a nie kazać przyjechać na plan i po kilku minutach wysyłać nas z powrotem do hotelu. - powiedział pod nosem Jay.
- Pewnie tak, ale nie pomyślałem o tym kiedy zamawiałem bilety lotnicze. - powiedział Roger, który najwyraźniej nie słyszał, co powiedział Jay, i przewrócił oczami, które miały taki sam kolor jak jego włosy. - Czas już na was. - stwierdził parząc na zegarek. Wiecie, że jeśli teraz nie pojedziecie to przepadnie kasa, a ja nie lubię tracić moich ciężko zarobionych pieniążków! - wykrzyczał Brown, a jego twarz zrobiła się czerwona.
- Dobrze już, dobrze! Polecimy dziś. Tylko się nie denerwuj, bo ci ciśnienie skacze. - uspokoił go Sykes i położył mu rękę na ramieniu. - O której mamy być na lotnisku?
- O osiemnastej. - odparł spokojnie. - Nie traćcie czasu i jedźcie się spakować.
- Tak jest! Do zobaczenia! - powiedzieliśmy chórkiem i z powrotem wsiedliśmy do samochodu.

- Nie obraźcie się, ale ten cały Brown jest trochę dziwny. - stwierdziła Ann.
- Trochę?! To mało powiedziane! - krzyknął McGuiness.
- Daj spokój Jay, przecież to twój wujek...  - powiedział Siva.
- Wujek? - zaciekawiłam się.
- Tak. Na początku kariery nie mieliśmy kasy na wyprodukowanie teledysku, a że Brown miał na koncie kilka lat pracy w branży muzycznej, to udaliśmy się do niego z prośbą o pomoc. On wyreżyserował teledyski do "All Time Low", "Lose My Mind" i "Heart Vacancy". - wyjaśnił Tom.
- I nie wiem kto wpadł na idiotyczny pomysł żeby ten świr wyreżyserował także ten kilp!
- Nie przesadzaj, nie jest taki zły. Czasem jest dziwakiem, często wpada w szał i ciśnienie mu skacze, ale poza tym to spoko koleś. - powiedział Max.
- Nasz sukces w dużej mierze zawdzięczamy jemu. - dodał Nathan.
- Może macie racje, ale ja będę szczęśliwy dopiero wtedy jak teledysk będzie gotowy, a ja nie będę musiał patrzeć na tego starego grzyba. - odparł Jay, skrzyżował ręce na piersi i udał obrażonego.
- Ja myślę, że on ma jakiś uraz z dzieciństwa. - wyszeptał Tom, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- A żebyście wiedzieli, że mam! Roger to stary, napalony, zboczony pedofil! - krzyknął "loczek", co wywołało jeszcze większa falę śmiechu.
- No to opowiadaj! Jesteśmy przyjaciółmi. Może poradzimy coś na twoją "fobię". - powiedział Nath.
- Nigdy nikomu tego nie powiem, jasne?! - Jay był tak zdenerwowany, że jego twarz zrobiła się purpurowa niemal tak bardzo jak wcześniej jego wuja.
- Jesteśmy na miejscu. - zakomunikował kierowca.
- Dzięki Bogu! Jeszcze chwila z tymi debilami i bym zwariował. - powiedział sam do siebie. - Teraz marsz do swoich pokoi, spakujcie się, bo za dwie godziny musimy być na lotnisku. - nakazał nadal obrażony chłopak i wysiadł z auta.

Ja i Nathan weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy się pakować. Jednak zostawienie wszystkich rzeczy w walizce było dobrym pomysłem. Kiedy ja byłam gotowa do wyjazdu, Nathan nadal biegał po pokoju i zbierał swoje ubrania. Usiadłam na walizce i zaczęłam mu się uważnie przyglądać.
- Już się spakowałaś? - zapytał stawiając jedną walizkę pod drzwiami.
- Jak widać. Może ci pomóc? - zaproponowałam i uśmiechnęłam się.
- Mogłabyś? - skinęłam głową. - Wielkie dzięki. - powiedział i udał się do łazienki, aby zabrać stamtąd resztę swoich rzeczy. W tym czasie wstałam i zaczęłam przeszukiwać szafki żeby sprawdzić czy Sykes wszystko z nich zabrał. Kiedy upewniłam się, że są puste zajrzałam pod łóżko. Zauważyłam tak małe pudełeczko, więc po nie sięgnęłam. Okazało się, że była to paczka prezerwatyw.
- Już wszystko spakowane. - zakomunikował Nath wychodząc z łazienki.
- Na pewno wszystko? - zapytałam i pomachałam kartonikiem. Na policzkach chłopaka pojawił się rumieniec.
- Skąd to masz? - podszedł do mnie i chciał odebrać własność lecz ja nie pozwoliłam mu na to. Zwinnie go ominęłam i błyskawicznie znalazłam się po drugiej stronie łóżka.
- Alex, oddawaj to! - warknął.
- Bo co? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Po prostu mi je oddaj!
- Najpierw będziesz musiał mnie złapać! - wystawiłam mu język. Sykes zaczął mnie ganiać po pokoju aż w końcu złapał mnie za rękę, objął i rzucił na łóżko sprawiając, że paczuszka poleciała gdzieś na podłogę. Nathan złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił nogi.
- I co teraz zrobisz kochanie? - zapytał i pocałował mnie w szyję. Moje ciało przeszedł dreszcz. Uwolniłam jedną rękę i wplątałam ją we włosy chłopaka. Odrzuciłam głowę do tyłu i pozwoliłam aby obdarowywał mnie pocałunkami. Po chwili położyłam dłoń na jego poliku, a jego usta spoczęły na moich. Delikatnie przegryzłam jego dolną wargę, a on wsunął język do moich ust. Przez chwilę badaliśmy swoje podniebienia, aby w końcu połączyć się w namiętnym tańcu. Nathan zaczął rozpinać moją koszulę, kiedy ta leżała już na ziemi, zaczął jedną ręką dobrał się do moich spodnie. Kiedy zorientowałam się, co zamierza zrobić, odepchnęłam go. Spojrzał na mnie smutno.
- Alex, przepraszam. Poniosło mnie.
- Nic się nie stało. - odparłam i przytuliłam się do niego. - Potrzebuję czasu. Chcę, aby ta chwila była magiczna, ale nie wiem ile jeszcze uda mi się wytrzymać, bo jesteś cholernie pociągający. - Nathan zamknął mi usta pocałunkiem.
- Spokojnie. Ja poczekam. - powiedział i mocniej mnie przytulił.
- I jak tam?! Gotowi?! - krzyknął Seev, który właśnie wbiegł do pokoju.
- Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak pukanie? - oburzył się Nathan i podał mi moją koszulę.
- Przepraszam, że wam przeszkodziłem, ale wszyscy czekamy tylko na was...
- Z pięć minut będziemy. - powiedziałam i uśmiechnęła się do mulata.
- W takim razie czekamy w samochodzie. - odparł i wyszedł.

_________________________________________________________

Nareszcie udało mi się napisać i dodać coś nowego! Mam nadzieję, że wam się podoba :D
Bardzo dziękuję za 40 obserwatorów! Nawet nie wiecie jaki wielki banan pojawił się na mojej twarzy kiedy zobaczyłam, że jest was już aż tyle xD 
Jak pewnie niektórzy z was zauważyli, dodałam na bloga okienko z ask.fm, gdzie możecie zadawać mi pytania ;) Postaram się na wszystkie odpowiedzieć ^^
I jeszcze jedna sprawa. Jeśli chcecie być powiadamiane o nowych rozdziałach, podajcie mi swoje numery GG.

nightmare

8 grudnia 2012

LIEBSTER AWARD 3

Kolejne nominacje ?! ;o Jesteście niesamowite ! <3


Odpowiedzi na pytania od Natki Szulc

1. Czym zainspirowali cię The Wanted?
Swoim stylem muzycznym i poczuciem humoru :) 
2. Ile masz lat?
15
3. Masz, rodzeństwo? (imię, wiek)
Mam młodszą siostrę (7 lat). Ma na imię Alicja
4. Jakiej muzyki słuchasz?
Dosłownie każdej ! Od R&B przez POP, ROCK aż do METALU.
5. Komp vs. Telewizor?
Komp, ale z internetem ;)
6. Jaki masz kolor oczu?
niebiesko-zielony
7. Jeśli spotkałabyś The Wanted, jak byś zareagowała?
Dostałabym palpitacji serca i pewnie zaczęłabym piszczeć jak głupia xD 
8. Twój ulubiony hit miesiąca?
Chodzi o piosenkę ? Jeśli tak, to "I Found You" :)
9. Czy masz jakieś zwierzątko? Jeśli tak to co i jak się wabi?
Mam psa (Majki), papugę (Henio) i bezimienne rybki ;p
10. Kim chciałabyś być w przyszłosci?
Tłumaczem przysięgłym języka angielskiego
11. Jeśli byłabyś piosenkarką, nagrałabyś piosenkę z The Wanted?
Oczywiście ! :D

Odpowiedzi na pytania od I love nutella

1. Ulubiona piosenka ? 
The Wanted - I'll be your strenght
2. Żelki vs Twix ? 
Twix, nie przepadam za żelkami o.O3. Ulubiony napój ?
Sprite
4. Masz rodzeństwo ?

Tak, siostrę
5. Jak widzisz swoją przyszłość ? 

Mąż, dwóch synów, przytulny domek jednorodzinny :) 
6. Facebook czy Twitter ?
 Twitter ;p 
7. Ulubione imię męskie? 
Kuba 
 8. Jakiej muzyki słuchasz? 
Wszystkiego, co wpadnie w ucho. 
9. Jak byłaby twoja reakcja, gdyby twój idol przechodził koło ciebie?
 Prawdopodobnie dostałabym zawału x
10. Kto jest twoim idolem ? 
Justin Bieber
11. Czy jakaś sława obserwuje cię na tt? Jeśli tak to kto?

Nie, ale jakoś nie bardzo się tym przejmuję ;p 

Bardzo wam dziękuję ;**

Jeśli chodzi o nowy rozdział to pojawi się pod koniec przyszłego tygodnia :)