27 grudnia 2012

24.

Po długiej podróży wreszcie znaleźliśmy się w domu chłopaków. Podróż pomiędzy różnymi strefami czasowymi jest bardzo męcząca, więc od razu udałam się do pokoju Nathana i nawet się nie rozbierając, padłam na miękkie łóżko. Po chwili usłyszałam głośny huk. Zerwałam się na równe nogi, aby sprawdzić co to było. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopaków śmiejących się z Ann, która potknęła się o walizki, a teraz leżała plackiem na ziemi.
- Nic ci się nie stało? - zapytałam, z trudem powstrzymując śmiech.
- Nie. Dzięki za troskę. - skrzywiła się. - Co za debil postawił tutaj te bagaże?! - krzyknęła. Wszyscy wskazali na Toma, który stał i szeroko się uśmiechał.
- Niech ja cię tylko dorwę! - wydarła się blondynka i próbowała wstać, jednak jej na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Co cię boli? - zapytał zatroskany Max.
- Ręka. - wyjęczała.
- Odsuńcie się! - nakazał Jay. - Jestem po kursie pierwszej pomocy. - powiedział i delikatnie obejrzał rękę dziewczyny. - Nie wygląda to dobrze. Zamówcie taksówkę, trzeba zawieźć ją do szpitala. - zarządził i zajął się unieruchomieniem uszkodzonej kończyny.
- Tom ja cię zabiję. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ann, przepraszam. Przecież nie zrobiłem tego celowo. - zrobił minkę zbitego psa.
- Parker, nie gadaj tylko weź stąd te walizki, bo zaraz ktoś znów się o nie potknie. - burknął Nathan.
- Sam ma to wszystko dźwigać na górę? - oburzył się.
- Nie. Siva ci pomoże. - odparł Sykes.
- Że co?! Dlaczego ja?
- Bo my jedziemy do szpitala. - rzuciłam szybko, aby przerwać ich kłótnię.
Ann całą drogę jęczała z bólu i klęła na Toma. Nie chciałabym być w jego skórze, kiedy siostra wróci do domu.
Na izbie przyjęć lekarz obejrzał jej rękę i od razu nakazał przygotować salę zabiegową, aby nastawić kończynę. Dziewczyna dostała jakaś tabletkę, która sprawiła, że zasnęła. Pielęgniarka zaprowadziła nas pod salę, do której zawieziono nieprzytomną Ann. Po upływie pół godziny zabieg się skończył, a siostra została umieszczona w niewielkiej salce, w której znajdowało się tylko jedno łóżko, biała szafka nocna, stolik z krzesłami oraz mały telewizor na żetony.
- Powinna zaraz się obudzić lecz nie zdziwcie się jeśli nie do końca będzie odnajdowała się w rzeczywistości. Jest pod wpływem leków ogłupiających. Dopiero za jakieś 40 minut zacznie kontaktować. - powiedział wysoki, młody, czarnowłosy lekarz i wyszedł z pomieszczenia.
- Biedna. Pewnie jak się wybudzi będzie ją bardzo boleć. - martwił się Max.
- No coś ty, pewnie dostała tonę leków przeciwbólowych. - zapewniłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Wiecie co? Ona prędko się nie ocknie, więc może ja pójdę kupić nam coś do picia? - zaproponował Nathan.
- Dobry pomysł. Ja zadzwonię do rodziców i powiem im o wypadku. Może będą chcieli ją odwiedzić. - powiedziałam i wyszłam na korytarz. Wyjęłam z kieszeni mojego iPhona i wykręciłam numer do mamy.
- No nareszcie doczekałam się od was telefonu! - usłyszałam zdenerwowany głos.
- Przepraszam, ale jakoś nie było czasu... - próbowałam się tłumaczyć.
- Żadnych "ale"! Obiecałyście, że będziecie dzwonić raz w tygodniu!
- Mamo, jesteśmy już dorosłe.
- To nie znaczy, że macie zerwać kontakt z rodzicami! Gdzie wy w ogóle jesteście?
- Aktualnie w Londynie, a dokładniej w szpitalu.
- Jak to w szpitalu?! Matko Boska!!! I mówisz to tak spokojnie?! Co się stało do cholery?! - wrzeszczała mama.
- Ann się przewróciła i złamała rękę.
- Już dziś pakujemy się z ojcem i do was lecimy!
- Nie ma takiej potrzeby. Z tydzień i tak wracamy do Ameryki.
- Nawet nie próbuj mnie zatrzymywać! Będziemy jutro wieczorem. Ucałuj od nas siostrę. Do zobaczenia. - rzuciła szybko i się rozłączyła.
"No to zajebiście" - pomyślałam i wróciłam do sali. Ku mojemu zdziwieniu Ann już się obudziła.
- Jak się czujesz? - zapytałam i podbiegłam do łóżka.
- Bywało lepiej. - rzuciła i uśmiechnęła się. - Rany, czuję się jakby ktoś mi przywalił młotkiem w głowę.
- To pewnie te leki, o których mówił doktor. Teraz powinnaś odpoczywać. - powiedział Jay.
- Nie jestem zmęczona. Tylko kręci mi się w głowię i czuję się jakbym coś ćpała.
- A co jeśli powiem, że dzwoniłam do rodziców i oni zamierzają jutro przyjechać? - zapytałam.
- Co?! Chyba sobie żartujesz! - krzyknęła i usiadła na łóżku, ale zaraz tego pożałowała, bo zawroty głowy się nasiliły. - Chyba jednak się prześpię. - powiedziała niemrawo i położyła głowę na poduszkę. Po chwili już smacznie spała.
- Ja z nią zostanę, wy jedźcie do domu i wyśpijcie się, bo przecież jutro kręcimy teledysk. - powiedział Max.
- No dobrze. Przyjedziemy po ciebie z samego rana i przywieziemy jej jakieś napoje i owoce. Jak się obudzi pewnie będzie głodna. - powiedział Nathan. - Do jutra stary. - rzucił i udał się do wyjścia.
- Cześć. - odpowiedział i usiadł n krześle obok szpitalnego łóżka.

Kiedy tylko wróciliśmy do domu postanowiłam wziąć długą, relaksującą kąpiel. Gdy byłam już czysta i pachnąca przyszłam do pokoju mojego chłopaka, ten spał jak małe dziecko. Delikatnie, aby go nie obudzić, wsunęłam się pod kołdrę. Po chwili poczułam na tali ciepłe dłonie. Obróciłam głowę i natrafiłam na usta chłopaka. objęłam go za szyję. Po chwili Sykes wsunął do moich ust język i zaczął kręcić nim kółka wokół mojego. Jęknęłam cicho. Nie pozostałam mu dłużna. Oderwałam się od niego, przekręciłam go na bok, usiałam na nim okrakiem i wpiłam się w jego namiętne wargi. Poczułam jak jego dłonie zjeżdżają w dół, obrysowując moją talię, aż w końcu spoczęły na biodrach. Jednym ruchem ściągnął swoją koszulkę, a moim oczom ukazał się umięśniony tors. Przejechałam po nim dłońmi.
- Masz strasznie zimne ręce. - wyszeptał, przegryzając mi ucho. Odchyliłam głowę, a on składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Nathan zrzucił mnie z siebie i teraz to on był na górze. - Chcesz to teraz zrobić? - zapytał, a moje serce na chwilę się zatrzymało. W moich oczach widniał strach.
- Nie. - wyszeptałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Chłopak otarł je i mocno mnie do siebie przytulił. Przez chwilę nie było słychać nic prócz bicia naszych serc i przyśpieszonych oddechów.
- Nie płacz. - powiedział. - Nie lubię kiedy płaczesz. Wolę patrzeć na twój piękny uśmiech. - po tych słowach zarumieniłam się, ale w pomieszczeniu było ciemno, więc Sykes tego nie zauważył. W jego ramionach było mi tak dobrze. Czułam się kochana i bezpieczna.
 - Szalony dzień, nieprawdaż? - rzuciłam.
- I to jeszcze jak. - odparł i uśmiechnął się.
- Nathan?
- Hm?
- Możemy tak jeszcze chwilę posiedzieć?
- Jasne. - odparł.
- Kocham cię.
- Wiem o tym. Ja ciebie też. - pocałował mnie w czoło.
Ta pozycja wydała mi się bardzo wygodna. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam w objęciach ukochanego.

_____________________________________________________

No i nareszcie udało mi się skończyć ten felerny 24 rozdział! Bardzo was przepraszam, bo miałam go dodać w poniedziałek, ale przez te święta nie miałam czasu na nic... Jestem na siebie strasznie zła, ponieważ nawet nie złożyłam wam życzeń świątecznych ;/// Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i przyjmiecie życzenia z okazji Nowego Roku. :)
Więc tak...

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia, miłości i wszystkiego czego tylko sobie zapragniecie! Niech 2013 będzie najlepszym rokiem jaki do tej pory przeżyłyście! :D 

No i oczywiście serdecznie dziękuję za ponad 10000 wyświetleń! ;o Jesteście wspaniałe <3.
Jeśli pod tym rozdziałem będzie 15 komentarzy, to w weekend dodam nową notkę ^^


nightmare

14 komentarzy:

  1. rozdział świetny ;D
    już nie mogę doczekać się kolejnego ^^
    weny i czekam na nn xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja osobiście wybaczam, bo rozdział jak najbardziej mi się podoba ;)
    Czekam na następny ;)
    http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział !
    Już nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. padłam po tej akcji z walizką.
    świetne, świetne ^^
    i jeszcze taki romantyczny koniec, warto było czekać.
    weny kochana i nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny rozdział!
    tylko szkoda mi Ann.. ale jak Max z nią zostanie i się zaopiekuje, to już się nie muszę martwić ;D

    i wgl Tobie również wszystkiego najlepszego w Nowym Roku;] pomysłów, weny i tego czego sama sobie życzysz, żeby Ci się spełniło ;)
    Czekam na nn ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! :*
    Biedna Ann.. Jak dobrze, że ma Maxa :D
    Czekam na kolejny i również Ci życzę Szczęśliwego Nowego Roku, weny, weny i jeszcze raz weny oraz spełnienia marzeń! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. genialne, brak mi słów...
    no cóż, nie szarpnę się na jakiś cudowny komentarz, sory, zatkało mnie...
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiście piszesz!
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Znakomity rozdział!
    Masz WIELKI TALENT !
    czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski jak zawsze !
    czekam na więcej ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy poproszę :)
    Wspaniały rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  12. Mistrzostwo !
    chcę więcej ....
    czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyny, oklaski dla mnie :D Jestem piętnastą komentatorką, więc rozdział będzie w week :D
    A tak serio, to się dziwię, że tutaj jeszcze nie zaglądnęłam ;o Uwielbiam The Wanted, ale nie wiedziałam, że ktoś pisze o nich ff xD One erection to jeszcze tak, bo siora czyta, ale żeby o moich chłopakach ? ;o
    Dobra, teraz serio na temat xD Rozdział krótki, ale genialny ;> Dzięki twojemu stylowi, chyba zostanę wierną czytelniczką :D No, i muszę nadrobić zaległości, ale to mi zajmie cały dzień x) No cóż, czego się nie robi dla Nathana ;x
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń