7 września 2012

11.

OCZAMI ANN:

Obudziłam się bardzo wcześnie rano, ale zaduch w namiocie był nie do wytrzymania, więc wzięłam moją kosmetyczkę i wyszłam na zewnątrz.
Od razu lepiej. - pomyślałam i odetchnęłam świeżym powietrzem.
Usiadłam na jednej kłodzie koło wczorajszego ogniska i zaczęłam czesać włosy. W lesie rano jest tak cicho, spokojnie. Słychać tylko śpiew ptaków i odgłosy pobliskiego jeziorka. Spięłam włosy w luźnego kucyka i umyłam twarz odświeżającymi chusteczkami. Po porannej toalecie postanowiłam pójść po drewno. Pewnie Max nie byłby zadowolony z tego faktu, ale co mam robić skoro jako jedyna nie spałam ?

OCZAMI ALEX:

Kiedy zobaczyłam, że Ann nie ma w namiocie, postanowiłam sprawdzić gdzie jest. Chyba wszyscy jeszcze spali... Rozglądałam się po okolicy, a nawet poszłam nad jeziorko, ale siostry nigdzie nie było. Spanikowałam i czym prędzej obudziłam Max'a.
- Obudź się ! Ann gdzieś zniknęła ! Boję się, że stało się jej coś złego ! - rozpłakałam się.
- Alex, spokojnie. - powiedział i przytulił mnie. - Znajdziemy ją.

OCZAMI ANN:

Zebrałam całą stertę w miarę suchego drewna i już miałam wracać do obozowiska, kiedy zorientowałam się, że nie wiem jak to zrobić. Zgubiłam się.
- No brawo. - powiedziałam sama do siebie i wyciągnęłam z kieszeni komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz. Brak zasięgu. Super. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś charakterystycznego, ale wokół były tylko drzewa. Położyłam drewno na ziemi, i na nim usiadłam. Nasłuchiwałam czy w pobliżu nie słychać rzucających się ryb i kumkających żab, bo to by znaczyło, że jestem niedaleko namiotów. Zamiast tego usłyszałam Max'a, który krzyczał moje imię.
- Tutaj jestem ! - zawołałam.
- Co ty tu robisz ? Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy. Alex prawie dostała zawału. Nareesha i Kelsey nie mogły jej uspokoić. Boże jak dobrze, że Cię znalazłem. - powiedział i przytulił mnie. Normalnie bym go odepchnęła, ale cieszyłam się, że nie jestem tu sama.
- Ja tylko chciałam pozbierać drewno na opał. -m próbowałam się tłumaczyć.
- Przecież ja to mogłem zrobić później.
- Wiem ,ale wstałam wcześniej, nudziło mi się i...
- Już nic nie mów. - pocałował mnie w czoło.
- Max, zimno mi. - pożaliłam się.
- Wiem, co Cię rozgrzeje ! Goń mnie ! - krzyknął i zaczął uciekać.
- Myślisz, że nie dam rady Cię złapać gwiazdorku ? Grubo się mylisz ! - zaczęłam go gonić.
- Oj, coś nasza tancereczka w słabej kondycji... - zadrwił i wystawił mi język.
Biegaliśmy tak dobrą chwilę, kiedy w końcu go złapałam, przewróciliśmy się i zaczęliśmy turlać po liściach jak małe dzieci. W pewnym momencie przestaliśmy się śmiać. Nie wiem jakim cudem siedziałam na nim, a nasze twarze dzieliło dosłownie kilka centymetrów. Patrzeliśmy sobie w oczy, a Max, chłodna dłonią pogładził mój policzek. Przeszedł mnie dreszcz, a on doskonale o tym wiedział, bo uśmiechnął się łobuzersko.
- Ann ! Max ! - zawołał ktoś w oddali, a my błyskawicznie wstaliśmy z ziemi, otrzepaliśmy się.
- Tutaj jesteśmy ! - krzyknęłam.
- Ann ! Jak dobrze, że nic Ci nie jest. Tak strasznie się martwiłam ! - powiedziała zapłakana Alex i przytuliła mnie najmocniej jak potrafiła.
- Nic mi nie jest, ale jeśli ściśniesz mnie odrobinę mocniej, to mnie udusisz.
- Przepraszam, ale nawet nie wiesz... - zaczeła.
- Wystarczy, wracajmy do wszystkich. - powiedziałam.

OCZAMI ALEX:

Po całym zamieszaniu z Ann, które zajęło nam pół dnia, postanowiliśmy wykąpać się w jeziorze. Woda nie była zbyt czyta, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało, bo uwielbiałam pływać. Swego czasu brałam udział w zawodach i mam kilka medali.
Wieczorem jak poprzedni wszyscy siedzieli przy ognisku. Na początku poszedł Tom i Kelsey, potem Jay, a na końcu Siva i Nareesha. Zostałam tylko ja, Ann, Max i Nath. Siedzieliśmy ściśnięci, bo było strasznie zimno. W pewnym momencie Max objął Ann, a ja spojrzałam na Nathan'a. Nie zapowiadało się, aby zrobił to samo ze mną więc poszłam do namiotu. Leżałam tak dobrą godzinę, ale za cholerę nie mogłam zasnąć. Natahan strasznie mi się podobał, a teraz kiedy dowiedziałam się, że on też coś do mnie czuje, moje uczucie tylko przybrało na sile. Kiedy patrzyłam w te jego zielono-niebieskie oczy, spoglądające spod brązowej grzywki, robiło mi się słabo. A ten jego nieśmiały uśmiech był rozbrajający.
W pewnym momencie ktoś rozsunął zamek od namiotu. I to w cale nie była moja siostra.

________________________________________________

No i znów urywam w takim momencie ;D 
Jestem okrutna, wiem ^^

Nie doczekałam się 3 komentarzy pod poprzednim rozdziałem :( Szkoda, ale jakoś chyba to przeżyję ;p 

Pierwszy weekend w roku szkolnym się zaczął, a ja czuje się jakby minęło już przynajmniej pierwsze półrocze... A jak jest u was ? ;)



nightmare

6 komentarzy:

  1. Chyba wiem kto to
    Alb i nie
    Zajebisty
    Rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział! szkoda, że urwałaś w takim momencie i nie mogę być pewna czy to na pewno ta osoba, którą mam na myśli ;c
    a w szkole to lepiej nie gadać... już dużo zadań domowych i długie notatki na lekcjach ;/ chętnie bym się wróciła do podstawówki, 3 gim mnie dobija ;/
    czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jakim prawem przerwałaś w takim momencie????!!!!
    To jest niesamowite :****
    Chcę więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam 'na jednym tchu' ;)
    Podoba się ^^
    Dzięki za komentarz ;D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak mogłaś skończyć w takim momencie? ;o
    Twoje opowiadanie jest świetne :)
    to ja nie dorastam Ci do pięt..
    a, co do rozdziału to jest niesssamowity! :D
    z niecierpliwością czekam na kolejny xd
    PS są nowe rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń